wtorek, 14 lipca 2015

Dla ciała i dla ducha ... rytuał Hammam

Dzień Dobry bardzo :-)

Dla tych co tęsknili i czekali oświadczam...wracam :-)
Tych którzy trafią tu po raz pierwszy... witam i mam nadzieję, że będziemy się widywać częściej :-)


Długo zastanawiałam się od czego powinnien zacząć się ten pierwszy wpis po tak długiej nieobecności. Doszłam do wniosku, że nie będę zdradzać swojego zamiłowania do natury oraz, że musi być to coś co ostatnio zawładnęło moim sercem :-)

Tak więc będzie o zabiegu Hammam :-)

Czym jest Hammam?
Całego rytuału nie da się opisać tylko jednym słowem. Jest to zabieg polegający na dogłębnym oczyszczeniu i nawilżeniu ciała ale mający również za zadanie oddziaływać na nasze zmysły i prowadzić do głębokiego odprężenia.

Pierwszym etapem zabiegu jest oczyszczanie naszej skóry. Do tego celu niezbędne nam są: czarne mydło oraz bardzo szorstka rękawica kessa.
O szarym mydle więcej znajdziecie tutaj .  Jeżeli zaś chodzi o rękawicę kessa jest to szorstka myjka produkowana obecnie już z materiałów syntetycznych o bardzo ziarnistej strukturze. Kiedyś w krajach arabskich robiona była z koziej sierści ;-)
Rękawicą wykonuje się bardzo dokłębny peeling właśnie z zastosowaniem czarnego mydła.
Sama Kessa swoją strukturą ma za zadanie intensywnie złuszczyć naskórek, pobudzić krążenie krwi oraz intensywnie odżywić skórę.



Drugim etapem zabiegu jest nałożenie na ciało maski czyli glinki ghassoul funkcjonującej również pod nazwą Rhassoul. Cały wpis dotyczący tej własnie glinki był już tutaj. Nie będę jej więc ponownie szczegółowo opisywać ;-)
Po zastosowaniu glinki w rytuale Hammam nasza skóra staje się jedwabiście gładka i delikatna.



Ostatnim wieńczącym zabieg elementem jest wyjątkowo przyjemny masaż olejkami.
W tradycyjnym Hammamie do tego celu wykorzystuje się olej arganowy nazywany złotem Maroka.
Masaż doskonale relaksuje, odpręża mając jednocześnie właściwości upiekszające.
Sam olej arganowy rewelacyjnie spisuje się jako środek intensywnie nawilżający skórę. Przywraca jej również eleastyczność dzięki czemu działa przeciwstarzeniowo na naszą skórę i ciało.



Rytuał jest obecnie bardzo często wykonywany w gabinetach SPA gdzie jego koszt wynosi około 250 zł za zabieg.
Jeżeli zdecydujemy się na jego wykonywanie w zaciszu naszej łazienki za wszystkie niezbędne produkty zapłacimy co prawda około 100 zł, ale będzie to kwota którą wykorzystamy do wykonania około dziesięciu takich zabiegów.
Czasami warto więc podarować sobie odrobinę odprężenia i relaksu tym bardziej, że moża w tym zabiegu połączyć przyjemne z pożytecznym :-)


Buziaki
Michałosia


P.S. wszystkich tych z Was którzy jeszcze nie wiedzą... zapraszam na mojego Instagrama  michalosiaa :-D

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wyniki rozdania z Bath&Body Works

Wpadłam do domku, dorwałam się do kompa i ogłaszam wszem i wobec, ze trzy fantastyczne zestawy kosmetyków od Bath&Body Works wędrują do ......



Czas na fanfary ......!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!







Gratuluję Wam dziewczyny bardzo serdecznie i czekam na Wasze adresy na mailu :-)))

A wszystkim Tym z Was którym tym razem się nie poszczęściło powiem tylko...nie smućcie się ;-)

12-go moja firma zaczyna oficjalnie funkcjonować a ja wreszcie wrócę do świata blogowego, bo na razie moje życie toczy się w rozjazdach po Polsce i funkcjonuję tylko na telefonie. Ale jak już wrócę będę dla Was miała kolejne niespodzianki również związane z kosmetykami BBW :-)


buziaki,
Wasza wykończona Michałosia

piątek, 14 marca 2014

Rozdanie z Bath&Body Works do wygrania trzy zestawy

No to ruszamy z obiecanym konkursem :-)
Do wygrania są trzy zestawy kosmetyków Bath&Body Works. I jeden z nich może być Twój :-)
Tym razem razem nagrody trafią do trójki szczęśliwców.
A jest o co powalczyć ;-)





Regulamin konkursu

1.Organizatorem konkursu jest blog Michałosi świat a fundatorem nagród Bath&Body Works Polska
2.Konkurs przeznaczony jest wyłącznie dla obserwatorów mojego bloga, a osoby małoletnie proszone są o zgodę rodziców na wzięcie w nim udziału
3.Aby wziąźć udział w konkursie należy pod tym postem pozostawić prawidłowo wypełnione zgłoszenie według podanego poniżej wzoru.
4.Miło mi będzie jeżeli polubisz też Michałosi świat i profil Bat&Body Works Polska na FB.
5.Nagrody wysyłane są tylko na terenie Polski
6. Konkurs trwa od 14.03.2014 do 30.03.2014 do godziny 23.59
7.Ogłoszenie wyników nastąpi do 05.04.2014 
8.Biorąc udział w tym konkursie zgadzasz się na przetworzenie swoich danych osobowych w celu przesłania nagrody
9.Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych ( Dz.U z 2004 roku nr 4, poz. 27 z późn. zm. )



Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:

mail:

na FB lubię jako:

udostępniłam/em baner :


Każdy z trzech zestawów składa się z:

Mgiełki do ciała Japanese Cherry Blossom
Balsamu do ciała Pink Chiffon
Żelu antybakteryjnego Twilight woods z zawieszką 
Mydełka Kitchen lemon.





Zapraszam Was do zgłaszania się :-)

Buziaki
Michałosia



czwartek, 13 marca 2014

Denko drugie czyli spóźnione lutowe zużycia u Michałosi

No, żeby nie było to w lutym denko też było :-)
ale przez całe dopieszczanie spotkania nie zebrałam się, żeby je ujawnić.
Nadrabiam więc szybciutko bo Ruda już pewnie nóżkami przebiera niecierpliwie i zastanawia się jak to się stało, że u Miśki pustych pudełeczek nie ma.




W porównaniu z moimi poprzednimi "denkami" to wydaje się być takie skromniutkie, Ale nie martwcie się nadrobię w marcu ;-)

No to zaczynamy.

1.Maska do włosów Kallos go go ( recenzja ) - fajna maska do codziennej pielęgnacji, więc pewnie jeszcze po nią sięgnę jak wykończę inne zapasy z Kallos'a
2. Szampon do włosów blond Marion - cóż ja mogę o nim powiedzieć... był i się zmył na szczęście. Koszmarnie miałam po nim poplątane włosy, tępe, szorstkie i ciężko się rozczesywały. Z tym szamponem już się więcej nie spotkam.
3. Odżywka Apis do włosów z minerałami z morza martwego - mam wrażenie, ze ten kosmetyk to jakaś wielka pomyłka. Z włosami nie robiła kompletnie nic. Do tego ta wodnista konsystencja...przeciekała pomiędzy palcami, spływała z włosów. Wykończyłam używając do OMO. Tej pani podziękujemy już raz na zawsze. Nigdy więcej takiej traumy.
4. Balea odżywka do włosów blond ( recenzja ) Używałam jej zaraz po koloryzacji do niwelowania żółtych odcieni na włosach i dobrze sobie z tym radziła. Zdecydowanie do niej jeszcze wrócę.


5. Maska Pilomax do włosów blond. ( recenzja ) Miłości wielkiej z tego nie było. I raczej już nie będzie. Są na rynku fajniejsze kosmetyki po które sięgnę chętniej.
6. Maska Henna Wax siostra wyżej wymienionej ( recenzja ) Niby siostra ale jednak nie bliźniaczka. Fajnie radziła sobie z regenerowaniem włosów. Chętnie do niej jeszcze kiedyś wrócę.
7. Bioelixire serum argan oil ( recenzja ) Kolejne już opakowanie, nowe już używane. Co tu dużo mówić uwielbiam ten kosmetyk i jest stałym gościem u mnie.
8. Marion płyn do kręconych włosów - Płyn jak płyn, spektakularnie na moje loki nie wpływał. Więc raczej się nie spotkamy ponownie.



9. Suchy olejek do ciała Eveline ( recenzja ) Kosmetyk sam w sobie bardzo fajny, opakowanie tragiczne. Jeżeli zostanie zmienione to bardzo chętnie będę go kupować. Ale na chwilę obecną więcej się namęczyłam z niedziałającym aplikatorem i jestem na nie.
10. Żel pod prysznic Green Pharmacy. Żel jak to żel ;-) myje , pieni się jest ok. 
11. Peeling do ciała Bingo Spa ( recenzja ). Kosmetyk który da się lubić. Fajny mocny zdzierak o pięknym zapachu lawendy. Kupię go sobie ponownie.
12. Pianka do mycia twarzy Decubal - Wielokrotnie była moim wybawieniem przy podrażnieniach. Delikatna, skuteczna dla mnie idealna. Zdecydowanie trafi do mnie ponownie.
13. Intensywnie nawilżająca maseczka z Flos-Lek. Ideał wśród maseczek. Gości u mnie często i wracam do niej jak bumerang. Moja twarz ją pokochała
14. Maseczka peel-of Efektima. Miła, delikatna a przy tym skuteczna. Bardzo fajnie oczyszcza twarz więc spotkamy się ponownie.




I to by było na tyle.
Więcej nie udało mi się wykończyć w lutym, nadrabiam więc w marcu.

A już wieczorem na blogu pojawi się rozdanie ;-) Z bardzo fajnymi nagrodami Więc bądźcie czujni ;-)

buziaki,
Michałosia




poniedziałek, 10 marca 2014

Dzień kobiet i spotkanie blogerek czyli cudowną sobotę Michałosia relacjonuje

Dnia pewnego... a dokładnie sobotniego wybrała się Warszawianka w podróż do Warszawy, żeby spędzić wyjątkowy Dzień Kobiet w towarzystwie wyjątkowych koleżanek blogerek ;-)

Właściwie tak mogłaby się zaczynać ta piękna opowieść, ale wszystko zaczęło się dużo, dużo wcześniej... bo pierwsze przebłyski spotkania pojawiły się już w październiku.
Po raz kolejny chciałyśmy z Pogodową zrobić coś dla kogoś a przy okazji mieć kolejną okazję do spotkania.
Tak zrodził się plan blogerskiego babskiego " Dnia kobiet"

Wreszcie po raz kolejny mogłyśmy się spotkać, pośmiać i nagadać a przy okazji zrobić coś wyjątkowego... wesprzeć organizację Kwiat kobiecości.
Ale, ale wróćmy do początku...

O godzinie 13-tej 8 marca 2014 roku w najcudowniejszym miejscu w Warszawie restauracji "na brackiej" pojawiło się 15 fantastycznych babeczek i żeby tradycji stało się zadość na spotkaniu królowały goździki i rajstopy ;-)




Restauracja na kilka godzin podarowała nam w prezencie cudownego Pana Roberta, naszego prywatnego Alejandro który na każde"tupnięcie" był do naszej dyspozycji :-)



Na każdą uczestniczkę czekała już kawa i herbata :-)


Oraz imienne przypinki przygotowane dla nas przez Przypinka.pl


jak i paczuszki niespodzianki od Revitalash



I się zaczęło...:-)

Jako pierwsza odwiedziła nas moja ukochana Pani Renia z cudownego Maroko Sklep.
Kobieta która jest kompendium wiedzy o pielęgnacji rodem z dalekiego wschodu :-)
Można jej słuchać godzinami, a patrzeć na nią jeszcze dłużej czego nie omieszkał uczynić nasz "Alejandro" wzbudzając w nas oczywiście uczucie zazdrości ;-)


Do eksperymentowania z kholem było wiele chętnych a na pierwszy ogień poszła Nuneczka ;-)


                               "lustereczko powiedz przecie któż jest najpiękniejszy w świecie..."



Po prezentacji przyszła pora na to co blogerki lubią po za kosmetykami czyli... drineczki i jedzonko :-D


                                                      Jestem "blogeręęę" drinka sę nalejęęęęę ;-)





Drinki, drinkami ale umarłam i znalazłam się w niebie kiedy spróbowałam najcudowniejszego na świecie kurczaka z grilla  z sosem czosnkowym. Na moje "hmm" naście lat nigdy nie jadłam nic lepszego.
Albo przynajmniej tak mi się wydawało do czasu aż Alejandro nie podał nam domowego serniczka...
Po takim jedzonku nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne :-)



Ale ponieważ niespodzianek to nie był koniec... zaproszenie na nasze spotkanie przyjęły Panie reprezentujące firmę Nuxe :-)



hmmm...tego nie znałam, oooo... a o tym nie wiedziałam ;-)


Miałyśmy okazję poznać też mgiełkę do ciała która wejdzie do polski dopiero za rok :-)


Po prezentacjach zaczęła się ta " szalona część" spotkania czyli ploty, ploty i ploty :-P

" Ty Sauria pisz na fejbusiku, że goździki dawali a ja Siouxie się pouśmiecham "

                                                          " zrobimy sobie fotasię... a co ;-) "


W trakcie części "nieformalnej" odbyła się również loteria fantowa podczas której udało nam się zebrać 490 zł :-)
Pieniążki już dzisiaj powędrowały na konto fundacji " Kwiat kobiecości" :-)


Ekipa z Warszawy czyli my :-)))



Był to cudowny dzień i będzie on dla mnie niezapomniany :-)

Ale oczywiście nie mógłby on się tak fantastycznie udać gdyby nie pomoc wielu wspaniałych osób :-)
Na początku największe dziękuję należy się Izie :-) Gdyby nie ona sama pewnie nie dałabym sobie rady z tym wszystkim.
Dziękuję cudownym ludziom z restauracji " Na brackiej", Mateuszowi z Przypinka.pl oraz wszystkim firmą które wsparły nasze spotkanie upominkami oraz nagrodami na loterię, to dzięki Wam mogłyśmy zrobić coś dobrego dla innych kobiet :-)))

Upominki dla dziewczyn przekazały:


Naszą loterię nagrodami wsparli:





buziaki,
Michałosia

poniedziałek, 24 lutego 2014

Glinka Rhassoul czyli jak Michałosia maseczką się upiększała


Donoszę, że nie zniknęłam i jestem cały czas ale od kilku dni walczę w paskudnym choróbskiem które ogarnęło mnie i Małą Mi. O ile ja dzielnie walczę to młoda niestety skończyła z silnymi antybiotykami i przymusowym dwutygodniowym pobytem w domu.
Domyślacie się kto bardziej się cieszy z takiego rozwoju sytuacji ;-)

Ale pomimo choroby nie próżnuję i systematycznie funduję swojej twarzy różne rarytaski.

Tym razem była to Glinka Rhassoul od Maroko sklep.




Glinka Rhassoul w płatkach jest to najbardziej naturalny produkt tego typu jaki można dostać na rynku.
Jest to produkt mineralny składający się ze stewensytu, bogaty w krzemionkę, magnez, żelazo, wapń, potas i sód.




Do przygotowania maseczki z glinki w płytkach musimy zabawić się w "czarownice" mieszające w kotle ;-)
Ewentualnie w jakimś innym naczynku ale bez użycia metalowych przedmiotów.
Płytki zalewamy letnią wodą którą można zastąpić wodą różaną lub z kwiatu pomarańczy.
Możemy do niej również dodać olej arganowy lub olejki eteryczne.
Moja maseczka powstawała z dodatkiem wody różanej co dawało przepiękny zapach.




Mieszamy do uzyskania jednolitej masy a następnie nakładamy na twarz, ciało lub włosy.
I pozostawiamy do wyschnięcia na około 15 minut. I osobiście radzę nie przesadzić z czasem bo glinka bardzo mocno się ścina i unieruchamia nam twarz ;-)
Całość pięknie schodzi nam przy użyciu ciepłej wody.


Swoimi właściwościami glinka pielęgnując ciało eliminuje nieczystości i martwe komórki skóry. poprawia jej elastyczność, jędrność i strukturę, Redukuje suchość i łuszczenie się.
Użyta do mycia włosów odtłuszcza zarówno je jak i skórę głowy a w postaci maski na twarz wchłania nadmiar sebum, eliminuje zanieczyszczenia oraz zabezpiecza naturalną warstwę ochronną skóry.




Glinka jest produktem hypoalergicznym i niezwykle delikatnym. Działa jedynie poprzez wchłanianie się w skórę. Nie powoduje efektów ubocznych i jest idealnym produktem do skóry wrażliwej.
Może właśnie dlatego tak bardzo się polubiłyśmy.
Po maseczce moja twarz była intensywnie napięta i wygładzona, a jednocześnie miała zdecydowanie wyrównany koloryt oraz piękny kolor świeżej, zadbanej cery.
Lada dzień planuję zrobić sobie zapasy tego cuda, bo już nie mam zamiaru się z nią rozstawać.
A, że będę miała okazję być w sklepie firmowym Maroko w łodzi to już coś czuję, że wejdę tam i zostawię moje serce również dla innych produktów.



Glinka Rhassoul wykorzystywana jest do wykonania rytuału HAMMAM o którym opowiem Wam następnym razem. Jest to rytuał na pewno czasochłonny ale bardzo interesujący.

Miałyście styczność z tą glinką? Jakie są Wasze odczucia?

buziaki,
Michałosia

czwartek, 13 lutego 2014

Bioelixire Argan Oil czyli trio którym Michałosia dba o włosy

Kompleksowa pielęgnacja włosów to podstawa. Zawsze zaczyna się tak samo. Na pierwszy ogień idzie szampon a za nim kolejne produkty pielęgnacyjne.
Przy dobraniu kosmetyków z jednej linii pielęgnacyjnej zazwyczaj możemy spodziewać się spotęgowania działania pielęgnacyjnego, ponieważ każdy z produktów idealnie uzupełnia działanie pozostałych.
Jedną z takich linii jest seria Argan Oil Bioelixire na którą składa się szampon, maska oraz olejek.
Każdy z nich ma swoją własną rolę, jeden będzie czyścił, inny ma za zadanie nawilżyć a jeszcze kolejny ujarzmiać kosmyki i regenerować.
Jesteście ciekawe jak sprawdza się arganowe trio?
Zapraszam do lektury:-)


Pierwszym kosmetykiem z którym Was zapoznam jest szampon.




Skład:

Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Sodium Cocoamphoacetate, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Parfum (Fragrance), Glycol Distearate, Citric Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cocamide MEA, Laureth-10, Benzyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Polyamide-2, Simmondsia Chinensis Oil (Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil), Butylene Glycol, Heliantus Annuus Seed Extract (Heliantus Annuus (Sunflower) Seed Extract), Methylchloroisothiazolinone, C.I. 14700 (FD & C RED 4), C.I. 19140 (FD&C YELLOW 5), Methy­lisothiazolinone, C.I. 42090 (FD & C Blue 1).



Szampon jest pierwszym kosmetykiem po który sięgamy przy codziennej pielęgnacji włosów.
Ten ma dość rzadką ale nie lejącą konsystencję i nieziemski zapach. Lekko słodkawy, aromatyczny. 
Niewielka jego ilość wystarczy aby dość dobrze się zapienił i wyczyścił włosy. I pomimo tego iż w swoim składzie posiada na drugim miejscu SLS bardzo dobrze radzi sobie z dokładnym umyciem włosów po zastosowaniu olejków czym bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.



Moje włosy są dość ciężkie w pielęgnacji. Obecnie są na etapie przejściowym pomiędzy wysokoporowatymi a średnią porowatością, kręcą się a dodatkowo są rozjaśniane z naturalnego brązu na blond.
Pomimo to szampon bardzo dobrze sobie z nimi radził: nie plątał ich, nie było zaraz po umyciu efektu puszenia, ale można było zauważyć zwiększenie ich objętości. Podejrzewam, że dla wielu właścicielek bardzo cienkich włosów może być sporym plusem. 
Włosy pozostawały miękkie w dotyku, a szampon nie podrażniał skóry głowy. Nie wywoływał też efektu szybszego przetłuszczania się włosów.


200 ml kosmetyku to koszt około 20 zł.



Jako druga pielęgnacyjnie oddziaływać będzie na nasze włosy maska.





Skład:

Aqua (Water), Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Glyceryl Laurate, Parfum (Fragrance), Amodimethicone, Benzyl Alcohol, Trideceth-10, Argania Spinosa Kernel Oil(olejek arganowy), Polyamide-2, Simmondsia Chinensis Oil (Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil), Citric Acid, Butylene Glycol, Heliantus Annuus Seed Extract (Heliantus Annuus (Sunflower) Seed Extract), C.I. 14700 (FD&C RED 4), Methylchlo­roisothiazolinone, C.I. 19140 (FD&C YELLOW 5), Methy­lisothiazolinone, C.I. 42090 (FD&C Blue 1)



Maska lub odżywka są kosmetykami po które sięgamy zazwyczaj po użyciu szamponu. Osobiście bardziej preferuję maski. Mają bardziej skoncentrowany skład, który wydaje mi się, ze dosyć korzystniej oddziaływuje na włosy.

Maska posiada wręcz idealną konsystencję, taką jaką można sobie wymarzyć przy tego typu produktach. Jest gęsta, dzięki czemu nie spływa z włosów, ale jednocześnie z bardzo dużą łatwością możemy ją zaaplikować na włosy, na których rozprowadza się bez najmniejszych problemów.

Zapach identyczny jak szamponu, przy czym ciut intensywniejszy jedynie potęguje przyjemne doznania zapachowe. A jednocześnie utrzymuje się na włosach przez kilka godzin.

Już po pierwszym użyciu maska stała się moim niekwestionowanych hitem. Pomimo tylko kosmetyków którymi miałam okazję rozpieszczać moje włosy nigdy jeszcze nie spotkałam produktu który dałby mi wszystko to czego oczekiwałam do czasu aż nie trafiła w moje ręce właśnie ta maska.



Od pierwszych chwil włosy są idealnie nawilżone, przez co stają się niesamowicie miękkie w dotyku, sypkie oraz same z siebie zaczynają się pięknie układać. W dotyku stają się mięsiste i wyraźnie odżywione.
Pierwszy raz po użyciu kosmetyku dotykając włosów nie wyczuwam na nich chropowatości a idealne wygładzenie i zamknięcie łusek.
Dodatkowo maska pięknie nabłyszcza moje włosy i świetnie wpływa na ich skręt, powodując że loki są bardzo naturalne i nie są splątane.

Co prawda producent zaleca trzymanie maski na włosach 3-5 minut, ale osobiście polecam Wam wydłużenie tego czasu do minimum 30 minut. Efekty po tym czasie są naprawdę spektakularne.

Jest to produkt który zostaje już ze mną na zawsze.

200 ml to koszt podobnie jak szamponu około 20 zł



A na koniec " trójcę" zamyka serum.
Kosmetyk który znam już od dawna, i który zawsze mam w zapasie, a przynajmniej staram się mieć, ponieważ jest to jedyny kosmetyk który zawsze jest mi podbierany przez wszystkich moich domowych facetów. produkt który umiłowali i oni i ja.



Skład:

Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Dimethiconol, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Linalool, Limonene, Argania Spinosa Oil, Benzophenone-3 , Simmondsia Chinensis Oil, CI 26100, CI 47000, Butylene Glycol, Helianthus Annuus Seed Extract, CI 61565.




Olejek jak możemy się zasugerować z opakowania, czystym olejkiem nie jest. Raczej umiejscowiłabym go w kategorii Jedwab ;-)
Nie mniej jednak jest to kosmetyk który codziennie ląduje na moich włosach jako forma zabezpieczenia ich po pielęgnacji szamponem i maską z serii Argan Oil. 
Pięknie nabłyszcza włosy, wygładzając je i opanowując niesforne kosmyki.
Końcówki włosów są wygładzone i dobrze zabezpieczone, przez co nie na na nich efektu puszenia i deformowania fryzury.



Zapachem olejek cały czas podbija opisane wcześniej szampon i maskę, dzięki czemu włosy pachną jeszcze bardziej intensywnie, chociaż w nim wyczuwam również delikatną nutkę wanilii.
20 ml opakowanie jest niesamowicie wydajne i przy moich włosach sięgających do łopatek starcza mi na miesiąc. 
Konsystencją przypomina tradycyjne jedwabie, lub gęstsze olejki do włosów o pięknym bursztynowym kolorze.



Użyty rano przed rozczesaniem włosów znacznie ułatwia tą czynność, która przy kręconych włosach po nocy może niestety sprawiać dość spore problemy. 
Jest to produkt który idealnie dopełnia całości, pozostawiając nas z pięknymi nieobciążonymi włosami.

20 ml serum to koszt około 9 zł.




Opakowania całej serii są dość proste w wyglądzie. Ale właśnie tą prostotą przyciągają uwagę. tradycyjne białe tło, z delikatnymi pastelowymi napisami bez zbędnych ozdobników i upiększeń sprawia, ze postawione na łazienkowej półce sprawiają wrażenie produktów eleganckich w swojej formie i prostocie.

Mam wrażenie, że wreszcie udało mi się znaleźć kosmetyki które idealnie działają na moje włosy.
Wszystkie trzy przeznaczone są do pielęgnacji włosów zniszczonych, suchych i matowych. A działanie olejku arganowego dobroczynnie podbijają swoją obecnością olej jojoba i ekstrakt ze słonecznika.

Kuracja moich włosów wszystkimi trzema produktami, trwała prawie miesiąc. Używałam ich systematycznie co dwa dni, po tym czasie różnica w wyglądzie moich włosów zauważalna jest już nie tylko przeze mnie ale również przez innych, chociażby moją fryzjerkę której trudno było uwierzyć, ze trzy kosmetyki były w stanie w tak krótkim czasie aż w takim stopniu zregenerować moje włosy.



Buziaki,
Michałosia


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...