Hej:-)
Na samym początku może parę słówek prywaty;-)
Od jakiegoś czasu czuję niemoc, problemy się nawarstwiają, przytłaczają i czasami mam wrażenie że ten mój blog zaczyna się robić chaotyczny a notki są jakieś takie nieogarnięte...
Z góry Was za to przepraszam, ale nie potrafię się skupić i wykrzesać z siebie ostatnio jakiegoś mega optymizmu.
A dzisiaj będzie taka sobie bajka.... dawno, dawno temu dzięki mojej kochanej Aswertynce skontaktowała się ze mną przesympatyczna Pani Ula ze sklepu naturica.pl z propozycją współpracy.
Jednym z kosmetyków który sobie wybrałam był peeling do ciała BingoSpa.
Jako fance zdzieraków wszelakich to własnie ten kosmetyk już na początku przyciągnął moją uwagę.
Bo po pierwsze relaksujący...
Po drugie oczyszczający...
A po trzecie z ekstraktami Lawendy, Rozmarynu i Arniki.
skład:
Po otwarciu opakowania roznosi się cudowny zapach ziół z dominującą nutą lawendy.
Nie jest on przytłaczający i nachalny ale wręcz przeciwnie charakterystyczny dla klimatów ziołowych ogrodów ale i bardzo delikatny.
Wyjątkowo zaskoczył mnie również wygląd tego kosmetyku.
Peelingi które do tej pory kupowałam były zazwyczaj w formie żelu z domieszką granulek lub niby to kremu czy w formie żeli.
W tym przypadku mam doczynienia z sypkimi kryształkami przypominającymi gruboziarnistą sól.
Długo zastanawiałam się jak zabrać się do jego aplikacji.
I zanim znalazłam ten najbardziej pasujący mi sposób przerobiłam ich kilka.
Pierwsza próba było to wmasowywanie kryształków ręką bezpośrednio w skórę. Niestety kończyło się to tym, że większość z nich lądowała na dnie prysznica.
Kolejna próba to zmieszanie peelingu z balsamem do ciała...ale i w tej metodzie coś mi nie pasowało.
Ostatecznie kosmetyk nakładam na dobrze zwilżoną gąbkę do której kryształki bardzo ładnie przylegają.
Dzięki czemu wykonywany peeling ciała jest skuteczny.
Po za przepięknym i naprawdę relaksującym zapachem, kryształki bardzo dokładnie oczyszczają ciało.
A ponieważ rozpuszczają się one dość wolno kosmetyk staje się jednocześnie bardziej wydajny, ponieważ automatycznie zużywamy mniejsze ilości.
Po za typowym zabiegiem peelingującym zapewniamy sobie jednocześnie masaż całego ciała.
A przecież chodzi też o to, żeby podczas naszych codziennych rytuałów pielęgnacyjnych zapewnić odrobinę relaksu i odprężenia po ciężkim dniu.
Po zabiegu skóra jest bardzo wyraźnie wygładzona, nie jest przesuszona oraz co dało się wyraźnie zauważyć znacznie szybciej wchłaniają się balsamy i inne specyfiki.
Opakowanie 550 g kosztuje 24 zł i jest to naprawdę w moim odczuciu świetna cena za tak fajny produkt.
tym bardziej, ze własnie ze względu na swoją formę kosmetyk jest bardzo wydajny.
buziaki,
Michałosia
wow, ale cudowny ^^
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńzapachu jestem bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńPachnie lawendą i ogrodem pełnym różnych ziół:-)))
Usuńale super, już chcę go mieć :)
OdpowiedzUsuńpolecam bo jest fajny:-)
UsuńAswertyna dobry duszek :)
OdpowiedzUsuńa peeling z ta konsystencją granulkową przypomina mi żwir :D
haha no to masz skojarzenia;-)
UsuńMi się kojarzyło z solą do kąpieli:-P
Ja mam podobny, ale algowy. Nie lubię jego aplikacji bo mi się strasznie rozsypuje :P
OdpowiedzUsuńdlatego mój nakładam na bardzo mokrą gąbkę:-)
UsuńWcześniej jak próbowałam nakładać na ciało za pomocą dłoni większość lądowała w brodziku.
Pierwszy raz o nim słyszę:) Swoją drogą szkoda, że nie ma konsystencji pilingów z PAT&RUB :D
OdpowiedzUsuńPat& Rub to inna bajka ale też cudowna;-)
Usuńjeśli chodzi o peelingi to takie gruboziarniste zastępuje kawowym, ręcznie robionym!!! polecam - wypróbuj !!!
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy się zbierałam, żeby go zrobić...może wreszcie się zmotywuję:-)
UsuńOj...ale musi pięknie pachnieć:)Znając mój talent to pewnie nasypałabym go wszędzie tylko nie na skórę:P
OdpowiedzUsuńoj pachnie Gosiu:-) ja też mam do tego talent;-)
Usuńnie przepadam do końca za lawendą, ale peeling wygląda całkiem fajnie :)
OdpowiedzUsuńja lubię takie zapachy:-)
UsuńAle ciekawy! :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń