Witajcie dziewczynki kochane:-)))
na samym początku przepraszam za tą ciszę na moim blogu.
Za dużo spraw zbiegło się na raz i nie wszystko byłam w stanie jednocześnie ogarnąć.
Zaliczyłam już chorobę swoją i młodej teraz ponownie zaprzyjaźniam się z Anginką:-)
Ale najważniejsze od niedawna jestem posiadaczką nowego aparatu bo stary tuż przed świętami skutecznie odmówił jakiejkolwiek współpracy.
mam nadzieję, że uda mi się szybko nadrobić wszystkie zaległości w postach na blogu.
Dzisiaj będzie o mleczku do ciała z firmy Eveline Cosmetics który dostałam od Malinki do testów w ramach jej akcji "Testuję z Maliną"
Mleczko przeznaczone jest do skory wrażliwej i skłonnej do alergii.
W składzie znajdziemy miedzy innymi:
Olejek kokosowy
kwas hialuronowy
masło shea
witaminy A+E+F
mocznik
Producent zapewnia nas, że " Kremowa formuła wygładza i przywraca skórze komfort.
Likwiduje suchość i odnawia naskórek, zapewniając skórze długotrwały, intensywny komfort.
Przywraca odpowiedni poziom nawilżenia nawet bardzo przesuszonej skórze. Odbudowuje naturalna barierę chroniącą przed utratą wody.
Już po pierwszej aplikacji szorstka skora jest jedwabiście gładka"
Po prawie miesięcznym stosowaniu tego mleczka zauważam jego kilka dużych zalet ale i wady niestety też.
Bardzo pasuje mi forma opakowania z pompką:-) Zdecydowanie ułatwia to aplikację.
Zapach mleczka jest przyjemny, właściwie w moim odczuciu bardzo neutralny, delikatny.
konsystencja również jest bardzo fajna bo mleczko nie jest ani za gęste ani za rzadkie.
Dzięki temu jest też bardzo wydajne.
Firma Eveline zapewnia nas, że nasza skóra będzie jedwabiście gładka już po pierwszym użyciu.
Cóż po pierwszym może nie...moja skóra potrzebowała około dwóch tygodni. Efekt jednak jest zauważalny zwłaszcza na łokciach które niestety z niewyjaśnionych przeze mnie przyczyn w okresie zimowym robią się szorstkie i chropowate.
Jednak w tym przypadku mleczko działa i się sprawdza:-)
Wchłania się w skórę standardowo...czyli nie za szybko nie za wolno...ja osobiście przepadam za kosmetykami które wchłaniają się ekspresowo. Przy tym mleczku musiałam jednak być bardziej cierpliwa.
Mimo wszystko wydaje mi się , że warto powstrzymać na wodzy swoją niecierpliwość,żeby po aplikacji móc cieszyć się przez kilka godzin gładka i nawilżoną skórą:-)
Ja jednak nie lubię jak coś wchłania sie długo :( nie przepadam za smarowaniem sie i jedyne co mnie do tego skłania to fajny zapach i szybkie wchlanianie ;)
OdpowiedzUsuńdlatego moim ulubieńcem jeżeli chodzi o wchłanianie od dawna jest masło bawełniane Bielenda:-) Wystarczy sekunda i go nie czuć:-)
UsuńMało balsamow ma pompkę i trzeba się namachać wyduszając produkt ze srodka a tu taka latwa i higieniczna sprawa:) Nie mialam go jeszcze, obecnie katuję masło shea oraz Ziaję, ale i moze na tego dziada przyjdzie czas, by się przekonac,czy dostatecznie nawilzy... :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie pompka ułatwia sprawę:-)
UsuńDlatego moj stary balsam z ziaji, z pompka teraz myje i przelewam do niego inne balsamy,ktore jej nie maja ;>
UsuńCo do wchłaniania mam tak samo, nie lubię czekać i przez to wiele balsamów mi nie odpowiada, mimo iż nawilżają całkiem dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam koleżankę z Malinowego Klubu :)
skąd ja to znam;-) wiele fajnie nawilżających kosmetyków poszło w odstawkę bo irytowało mnie jak musiałam czekać po kilkanaście minut żeby się wchłoneły.
UsuńNie lubię Eveline i nie dziwi mnie to długie wchłanianie:/
OdpowiedzUsuń