wtorek, 30 kwietnia 2013

Moje pierwsze denko...kwiecień

Hej:-)

No i mam swoje pierwsze denko:-P

Nie dlatego, że wcześniej nie denkowałam ale raczej z irytacji go nie robiłam;-)
Te wszystkie puste opakowania które czasami odkładałam z zamiarem i myślami " tak to już teraz zrobię denko" tak mnie strasznie irytowały bo albo się przewracały albo samoczynnie przemieszczały:-P
A do tego wmawiałam sobie....ciii kobieto idź wywal do śmietnika  ta pustą butelkę postaw w jej miejsce nową i nikt się nie kapnie:-P

No ale dobra zmotywowałam się, bo jeszcze byście sobie pomyślały że twarda nie jestem.
Oczywiście potykałam się o cały ten denkowy towar, za to dzisiaj nakarmiłam Pana śmietnika bo wczoraj mu śmieciarze brzuszek opróżnili:-)
Zadbałam, żeby kosz pusty nie stał;-)

No to lecimy, tak jak i to co zobaczycie przeminęło z wiatrem:-P
Na pożegnanie stojąc nad koszem na śmieci odśpiewałam " ale to już było..." :-P




1. Biedronkowy szampon Natei do włosów suchych - szału nie ma, myje to to i kołtuni, przez przypadek mi się zaplątał w szafce to i pomachałam mu na pożegnanie bez żalu. cena ok 5 zł
2.Szampon boiencore było o nim tutaj jak spotkam to kupie bo zapach cudny. ceny nie znam był to prezent.
3.Green Pharmacy Szampon do włosów przetłuszczajacych sie bez sls i barabenów. Kocham, uwielbiam mój ideał do zmywania olejków. Kupię go jeszcze nie raz. Cena około 9 zł
4.Schauma odżywka do włosów suchych i farbowanych. No ta to mnie wymęczyła. Z pół roku tak mnie dobijała ze jak zobaczyłam dno to popłakałam się z radości. Nie lubię jej i już. Cena około 10 zł.
5. Olej lniany. O nim filozoficzne wywody Michałosia publikowała tu . Kupię go jeszcze:-) Cena 4,50 zł


6. Żel pod prysznic harmony o zapachu białej róży...uwielbiam go i jak tylko jest w promocji robię zapasy:-)
Wychwalałam jego zapach tutaj . Cena w promocji około 10 zł , bez 15 zł


7, Peeling malinowy z Balneo z Malinowego Zdroju. Boska, boska była po jego użyciu Michałośka.
Kupię, znalazłam juz w necie sklep producenta:-))) Cena około 45 zł a było o nim tutaj


8. Nivea pure&natural przeciwzmarszczowy na noc. Nie sprawił, ze po nocnej aplikacji obudziłam się piękna jak bogini więc poszukuję dalej. Cena około 17 zł


9. Zimowy krem do rąk regenerujący cztery pory roku opisywałam tu . W pewnym momencie zaczął mnie denerwować dlatego tak długo go miałam. Jest wiele fajniejszych kremów więc ten to ostateczność. Cena około 6 zł
10. Krem do rąk synergen. Lubię go bardzo i pewnie jeszcze kupię ale nie teraz. Za dużo już jego tubek uzyłam i teraz odpoczywam od zapachu. Był w akcji regeneracji tutaj . cena około 5 zł
11. peeling do stóp bebeauty. Fajny ale spotkałam lepszy peeling na swojej drodze. Możliwe jednak ze jeszcze po niego sięgnę bo jest taki:-) O nim mazałam post tu . Cena około 4-5 zł


12. korektor pod oczy Avon. Swietny jest i już zamówilam kolejny. Rewelacyjnie maskował mi cienie. Cena 25 zł
13.Lakier mietowy single. Żal zalewa moje serce ale go nigdy więcej nie spotkalam. Kolorek pokazywałam Wam tutaj


14. Maseczka lirene. Ponieważ Michałosia lubi sie odstresowywać to i tą maseczkę lubi:-) był o niej post . cena 2,50 zł.
15. Diamentowy peeling antycellulitowy. Gdyby nie to opakowanie saszetkowe wywoziłabym go ze sklepów  ciężarówkami. A tak mam przez nie jakąś rezerwę, ale pewnie jeszcze kupię. Był o nim post tu. cena 3.50 zł
16. Duo pakiecik do rąk efektima. Zapach cudny i dla zapachu chociażby warto od czasu do czasu go kupić:-) Był w akcji
17. Maska nawilzająco-odżywcza Marion . o niej post bedzie jutro:-)

No to by było na tyle w kwietniu:-)
Fiu teraz dopiero widzę ile mi tego schodzi. Ale jak człowiek cały czas coś wciera, wklepuje poklepuje:-P

Jak tak dalej pójdzie to na denka będę musiała zamówić osobny smietnik:-P

buziaki,
Michałosia


Spotkaj się ze mną o zachodzie słońca....


... zamykam oczy i pierwsze co widzę to morze, fale rozbijające się o brzeg a daleko na horyzoncie czerwono-pomarańczowe słońce zachodzące gdzieś daleko;-)

Otwieram oczy i widzę to samo słońce na moich paznokciach:-)
A to wszystko za sprawą lakieru Essie "Meet me at sunset".


O lakierach Essie w blogosferze było już chyba wszystko napisane, więc nie będę się powtarzać.
Wiece jak zawładnęły sercem blogerek, moim również:-)
Coś czuję, ze będzie to miłość długa i namiętna:-)


A Wam jak podoba się ten kolorek?

buziaki,
Michałosia

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Michałosia się chwali:-P czyli zakupy, przesyłki, wygrane...

Hej Kochane:-)

Dzisiaj się chwalę :-P a co:-P
mi też czasami wolno;-) Zwłaszcza, ze ostatni tydzień jest dla mnie jakiś łaskawy w przesyłkach:-)

Ale może zacznę od zakupów poczynionych.

Na pierwszy rzut idzie torebka:-)
Co prawda mam już bardzo podobną, ale wytłumaczyłam sobie, że moja jest czarna a teraz jest wiosna i jaśniejsza się przyda:-P ze ta jest sztywniejsza, i że przecież została przeceniona z 89 zł na 39 zł to co sobie będzie taka sama jedyna odrzucona w sklepie niechciana stała:-P
A że serce mam dobre to ją przygarnęłam:-)




Zakupy biedronkowe:-) Ja oczywiście byłam tylko po waciki:-P
Na to hasło to już chyba wszyscy w domu reagują śmiechem:-P
Na zdjeciu brakuje jeszcze zestawu pędzelków (kolejnych...to już chyba zboczenie) i przybornika do manicure.



Przesyłka do testów dla młodej:-) Już suszy zęby z radości że będzie miała okazję uzewnętrznić swoje opinie na blogu:-P



Szmineczka którą wygrałam u Glamurki :-*



Przesyłeczka ze współpracy z Pilomax ( dwie maski do jasnych włosów farbowanych, do suchelców regeneracyjne:-) a do tego grzebyczek i turbanik do zabiegów...mrrr już nie będę w ręczniku pomykać:-)



i paczka najdłużej wyczekana:-)
Przesyłeczka od mojej siostrzyczki kochanej która mieszka w Niemczech ( ta to wie jak siostrze dobrze zrobić) ;-P
A w niej 4 lakiery Essie (piąty już schowany do paczki niespodzianki w Michałosiowej rozdawajce niespodziance), Lakier O.P.I czarny ze srebrnym brokatem, balsam do ust blistex  ( jeden już trafił do czaki niespodzianki drugi dla mnie:-P ), balsam do ciała Elizabeth Arden ( tu też jeden do paczuszki powedrował drugi do mojej szuflady:-) ), i próbka pudru sypkiego Calvin Klein 20 ml którą dostała do moich zakupów...phii my widać w Polsce sto lat za....skoro u nas zwykłej próbeczki nie dorzucą a tam całe 20 ml:-)




No to się nachwaliłam;-)

buziaki
Michałosia

piątek, 26 kwietnia 2013

Wybawca paznokciowy czyli Nail Tek Duo II


Hej kochane,

Wiem, że na ten post czekałyście z niecierpliwością tak jak i ja na przesyłkę od Malinki kiedy dowiedziałam się że będę testować zestaw Nail tek w ramaj jej akcji "Testuję z Maliną" w Malinowym Klubie.


W jakim stanie były moje paznokcie, nie ma co ukrywać było to widać w jednym z postów kiedy pokazywałam Wam niebieski lakier od Coral.
Pod świetnym lakierem wyraźnie odznaczały sie moje problemy rozdwajających się paznokci.

Jak to się stało, ze doszło do takiego stanu niestety nie wiem, wiem natomiast że nic nie było w stanie im pomóc.
I z dnia na dzień mogłam ściągać z paznokci coraz większe płaty wierzchniej warstwy paznokcia.

po cichy liczyłam na to, ze może to będzie wreszcie ten preparat który da mi jakąś nadzieję...

Nail tek Duo II 
to zestaw odżywek do pielęgnacji paznokci cienkich, miękkich lub rozdwajających się.
Odżywki mają za zadanie utwardzać płytkę paznokcia, spajać ze sobą jej warstwy oraz zapobiegać rozdwajaniu.
Zalecane są do paznokci wymagajacych intensywnego wzmocnienia.


W zestawie znajdziemy dwie buteleczki.

Nail Tek Foundation II – odżywka podkładowa
Odżywczy lakier podkładowy. Wyrównuje powierzchnię paznokci i zwiększa trwałość manikiuru. Utwardza płytkę paznokcia, spaja ze sobą jej warstwy oraz zapobiega rozdwajaniu.

 
 Odżywka jest w mlecznym kolorze.

Nail Tek Intensive Therapy II – odżywka ochronna
Odżywka intensywnie utwardzająca, spaja ze sobą warstwy płytki paznokcia oraz zapobiega jej rozdwajaniu. Przedłuża trwałość manikiuru, tworząc bezbarwną warstwę ochronną.

Zaczynając terapię Nail Tek Duo II po przeczytaniu ulotki podjełam decyzję, ze na czas kuracji rezygnuję z malowania paznokci.
Przy tym zestawie mamy dwie możlwiości:
albo nakładamy na  paznokcie odżywke podkłądową, a następnie ochronną i tak codziennie warstwa po warstwie.
Albo podejmujemy decyzję o malowaniu paznokci i porcedura jest podobna czyli odżywka podkładowa, lakier, odżywka ochronna.

Jesteście pewnie ciekawe jak się sprawdziła;-) Chociaż to widać na powyższych zdjęciach:-)
Ale po kolei;-)
Po pierwszych trzech dniach stosowaniania tych odżywek wpadłam w lekkie rozgoryczenie.
Moje paznokcie nie dość, ze porozdwajane to jeszcze stały się wyjątkowo miękkie i wyginały się na wszystkie strony.
Zła byłam bardzo, i rozczarowana.
Ale gdzieś tam wewnętrznie czułam, ze po tych trzech dniach nie dam rady napiasać recenzji tej odżywki i dalej dzielnie kłądłam ja co rano na paznokcie.
Po tygodniu nagle moje paznokcie zaczeły twardnieć z dnia na dzień.
Po trzech tygodniach nie jestem w stanie ich zgiąć chociażby w kącikach:-)
Po jakis dwch tygodniach widać było wyrane wygadzenie płytki paznokcia i nic z niej nie odchodziło:-)
To dopiero była radość:-)))
Obecnie po trzech tygodniach od rozpoczęcia kuracji wreszcie moje paznokcie wyglądają tak jak powinny.
Co prawda na kciuku widac jeszcze minimalnie delikatne uszkodzenia ale był to paznokieć w najgorszym stanie a ponieważ nadal je nailtekuje również i kciuk za kilka dni dorówna innym paznokciom:-)

Jeżeli więc potrzebujecie czegoś co trwale zregeneruje Wasze paznokcie to Nail Tek  Duo II mogę Wam polecić.
Przy czym trzeba się uzbroić w cierpliwość i nie liczyć na cud juz po pierwszym użyciu bo takie się nie zdarzają;-)
Dodatkowo ważną informacją przy tym zestawie jest to, iż nie należy przyzwyczajac do niego paznokci.
Używamy maksymalnie około miesiąca a następnie robimy przerwę.
Bo niestety bywa i tak, ze nadmiar dobroci może czasami zaszkodzić.

Zestaw 2x15 ml kosztuje około 55 zł.
Ale wart jest swojej ceny bo jest bardzo wydajny.


Malince dziękuję za możliwość zregenerowania wreszcie paznokci.
Gdyby nie Ty pewnie nadal poszukiwałabym jakiegoś idealnego środka a moje paznokcie wołałyby o pomstę do nieba.






czwartek, 25 kwietnia 2013

Virtual perfect cover - fluid perfekcyjny

Hej kochane:-)

Za dużo mam ostatnio na głowie tak mi się coś wydaje...
Zerkam na blogu już mam sie zabrać za notatkę a tu ciągle coś nowego wyskakuje.

I mimo, ze weekend tuż, tuż to żyję już swiadomością że w sobotę od świtu czeka mnie kilka godzin za kierownicą zamiast błogiego lenistwa.
Ale wiadomo, żeby kupowac kosmetyki i pisac o nich epopeje na blogu trzeba zarabiać więc coś za coś;-)

Dzisiaj zrobię sobie jednak przyjemnośc i napisze Wam o fluidzie który na pierwszy rzut oka jeszcze przed zakupem budził moje obawy a wktórym zakochałam się od pierwszego smarowanka;-)

Już nawet nie wiem które to moje opakowanie i za każdym razem chcę więcej i więcej.

A  mowa tu o Virtual Perfect Cover:-))))



Kryjący fluid który przeznaczony jest do skóry zaczerwienionej, przebarwionej i nierównej.

Ja nie będę się tu moje drogie rozdrabniać i przepisywać opisu producenta co też ten podkład czyni.
Powiem tylko tyle: w składzie ma olej jojoba, olej sojowy, wyciąg z krokosza, witaminy A, E i F.

a cały skład wygląda tak:

Opakowanie ma fajną pompeczkę którą sobie kliknę ze dwa razy i już mam tyle podkładu ile trzeba:-)

Żadnych tubek nie gniotę, ściskam i wyciskam:-P


Ja mam kolorek numer 14 o letniej nazwie słoneczny:-)


Ja mam skórę oliwkowo-brzoskiniową więc idealnie się z nią stapia.



A teraz pora na moje uzewnętrznianie się:-P

Znacie to uczucie kiedy patrzycie w lustro a tam na czole wielka zmarszczka mimiczna?
Ja niestety znam...i jak by mi ktoś jak byłam dzieckiem uświadomił, że mam się tak często nie śmiać bo tak to się skończy przyjęłabym tą naukę z godnością.
A tak to wszyscy mi mówili ze śmiech to zdrowie, o zmarszczkach mimicznych zapomnieli:-P

No więc ta moja zmarszczka to zmora, a niestety wiele podkładów zamiast ją ładnie zamaskować czyniło z moją twarzą co chciało i miałam wrażenie, ze nic się innego nie rzuca w oczy tylko ona.
O tym, ze niektóre wysuszały mi maksymalnie cerę wspominać nie będę, po godzinie ich nie było ...bywa.
Dlatego i do tego fluidu za niecałe 15 zł podeszłam bardzo niepewnie.
No bo niby co on może takiego zrobić.... a no może.
Świetnie nawilża mi skórę, stapiając się z nią idealnie. Od kiedy go używam nie nakładam już miliona różnych dziwnych baz typu, zielona, żółta, silikonowa.
Niestety naczynka i sińce to mój wielki problem.
A ten fluid świetnie sobie z nimi radzi. Jest delikatny przez co nie ma efektu sztucznej maski na twarzy.
A do tego trwały i spokojnie kilka godzin się utrzymuje skrywając cały czas moje "usterki".

Taki mały cud:-)
Mój cud za 15 zł:-)))


Znacie?

A jutro zapraszam na wyczekiwany post o Nail Tek:-)
No i może ujawnię co dzisiaj znowu kupiłam...oczywiście jak zwykle poszłam tylko po waciki a wyszłam z...;-)

buziaki,
Michałosia

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Warszawskie spotkanie blogerek



Kochane jak już wiecie 8 czerwca 2013 roku w Warszawie odbędzie się spotkanie blogerek.
Chętnych było sporo, ale jak już wcześniej uprzedzałyśmy kto pierwszy ten lepszy:-)

Tym oto sposobem w Restauracji Zgoda w Warszawie spotkają się:


www.michalosiswiat.blogspot.com
www.czarnulka25kosmetyki.blogspot.com
www.pogodowa.blogspot.com
www.frambuesa-beauty.blogspot.com
www.theagnes87.blogspot.com
www.aswertyna.blogspot.com
www.nuneczkatestuje.blogspot.com
www.kaczkazpieklarodem.blogspot.com
www.cosmola.blogspot.com
www.daylicooking.blogspot.com
www.urodomania.blogspot.com
www.make-up-artist-domi.blogspot.com
www.twistfantasy.blogspot.com
www.przetestujezaopiniujeocenie.blogspot.com
www.otulona-zapachem.blogspot.com
www.kosmetyczneremedium.blogspot.com (2 osoby)
 www.ladyanchorblog.blogspot.com
www.time4yourbeauty.blogspot.com
www.feriabarw.blogspot.com

Start całej imprezy planowany jest na godzinę 13.30.

Szczegółowe informacje z dokładnym adresem restauracji  prześlę Wam lada dzień mailem:-)

Poniżej znajduje się oficjalny banerek naszego spotkania z którego jeżeli ktoś ma chęć możecie korzystać:-)))

No cóż pozostaje nam tylko wyczekiwać tego dnia:-)))





buziaki,
Michałosia



niedziela, 21 kwietnia 2013

Błękitne migotki, czyli misz-masz manicurowy:-)


Powróciłam z wieczornym postem, tylko po to , żeby Wam się publicznie przyznać ...że uległam;-)))

Miałam być twarda, obiecywałam to sobie pierwszego dnia terapii Nail Tek'owej na moich pazurkach że będę dzielna i dotrwam do końca bez malowania paznokci na różne kolory a jedynie będę je raczyła kuracją.

Wytrzymałam całe 21 dni, a lakiery ile razy do nich zaglądałam smutno zerkały spod nakrętek.
A kilka z nich chyba już nawet pogodziło się z myślą, ze nigdy nie znajdą się na moich paznokciach;-)

Wstałam rano, spojrzałam za okno i to piękne słońce natchnęło mnie na pastele.
Ale myśląc intensywniej stwierdziłam, że po trzech tygodniach posuchy można w nagrodę zaszaleć.
I nagle wzrok mój padł nad brokatowy lakier od Golden Rose.

Ale samotnie na paznokciach wydał mi się ona jakiś taki "niewyględny" i skromniutki.







A że lakierów u mnie dostatek, zgłębiłam się w czeluściach lakierowej odchłani i wygrzebałam z niej zestaw do american manicure o którym był już post tutaj.







Takim oto sposobem na moich paznokciach powstał błękitno-brokatowy manicure.
Do wykonania którego użyłam lakieru american manicure od Delia w kolorze 606 , oraz brokatowego lakieru od Golden Rose numer 318.




I tym oto sposobem moje paznokcie są przygotowane na nadchodzące wielkimi i szybkimi krokami temperatury powyżej 30 stopni które mają do nas zawitać już w weekend majowy:-)
A pomyśleć , ze jeszcze na dwa tygodnie temu narzekałyśmy na śnieżyce i wszędobylskie zimno.
jak tak dalej pójdzie to nasze czerwcowe spotkanie blogerek upłynie pod hasłem : nie maseczka , nie pomadka, lecz bikini to jest gratka"

Mam chusteczkę haftowaną ...i loki:-)

Hej, hej, hej:-)))

Dzisiaj będzie post tak nietypowo i inaczej:-)))

Jako matka kwoka kierująca się swoimi zasadami a jednocześnie posiadająca w domu dziewczę w wieku lat nastu.( Czytaj dokładnie jedenastu) Zostało mi w dniu jej urodzin dobitnie uświadomione, że jest już nastolatką i tak też należy ją traktować;-)
A że tok myślenia nastolatki jest jednak trochę inny niż matki kwoki, dziewczę moje oświadczyło, że od teraz to i ona może na blogu recenzje pisać a do tego zażyczyło sobie zakupu lakierów brokatowych sztuk trzy, solidnego zapasu żelu antybakteryjnego (tak na wszelki wypadek) i wreszcie drzwi do swojego pokoju, gdzie każda szanująca się nastolatka może z przyjaciółką poplotkować o tym wrednym ale przystojnym Tomku z klasy mając pewność że matka kwoka nie podsłuchuje;-)

I o ile jak złota rybka spełniłam życzenia dziewczęcia mego nabywając jej trzy lakiery w sklepie GR, żeli do mycia buzi sztuk jeden i drzwi bez możliwości zamykania na klucz to przy czwartym blogowym życzeniu kazałam jej się puknąć główką o futrynę puki jeszcze drzwi nie wstawiłyśmy:-)


W takiej oto sielance udało mi się wytrwać czas jakiś...niespodziewanie jednak trafiłyśmy na blog Cholery i jej babskiego przychówku kiedy to dziewczę moje wyraźnie zaprotestowało, oświadczając że na świecie to nie ma sprawiedliwości bo na tamtym blogu to dziewczynka się pokazuje;-)

Cholera już kilka razy podczas naszych rozmów wspominała o nakręcaniu włosów na chustę:-)
Siedzę i myślę i nie ogarniam, bo że na wałki to wiem, na papiloty też umiem, kilka innych sposobów też ogarnęłam ale chusta?

Mi tam loki nie potrzebne...chętnie bym się czasami swoich pozbyła na rzecz kogoś chętnego.
Ale dziewczę moje z tych prostowłosych , na które pewnie i trwała by nie zadziałała...
Myślę sobie spróbujemy;-)

Dziewczę ochoczo przyklasnęło bo dla falowanego fryzu to ona wszystko zrobi, i już po kilku minutach kręciłyśmy loki na chustę.

Cały proces kręcenia bardzo szczegółowo opisany znajdziecie na blogu cholery :-)

http://4cholery.blogspot.com/2013/04/skoowana-jak-na-chuste-czyli-krecenie.html

Pokręciłyśmy, dziewczę oznajmiło ze wygląda jak Pin up Girl i ze jej czerwonej szminki trzeba, szczerząc zęby w mym kierunku i powolnym krokiem zbliżając się do mojej komódki z kolorówką.
Zatrzymał ja mój krzyk:-) Zdążyłam krzyknąć tylko ..."daj aparat".
Na co dziewczę w podskokach podbiegło i podniecone woła "ale na bloga wrzucisz"

" Wrzucę" rzekła matka kwoka i tym oto sposobem poniżej zdjęcia z pierwszego chustowego kręcenia loków sposobem Cholerowym.






A jeżeli szukacie w necie miejsca gdzie recenzje kosmetyków czyta się jak najlepszą powieść od której nie można sie oderwać zapraszam Was na blog 4choler Jak być kobietą i nie zwariować.

piątek, 19 kwietnia 2013

Błyskawiczna odżywka rozświetlająca włosy - Marion

Hej kochane:-)

I wreszcie wyczekiwany weekend:-)

A dzisiaj będzie post włosowy;-)
Czyli o odżywce którą otrzymałam do wypróbowania od firmy




Nie będę się tu rozpisywać jak wygląda opakowanie bo widać to na załączonych zdjęciach.
Zresztą ładne opakowanie nadal jest tylko opakowaniem a przecież liczy się to co w środku;-)
Odżywka jest bardzo płynna jak mgiełka i chwała jej za to:-)
świetnie rozpyla się dzięki temu na włosach nie tworząc na nich jakiś cudów.

skład:

To nie jest preparat który ma za zadanie z naszymi włosami zrobić kilkanaście rzeczy na raz:-)
Ma nabłyszczać i w tym sprawdza się rewelacyjnie.
Co prawda na opakowaniu jest też informacja, ze włosy są po nim wygładzone tego u siebie nie zauważyłam, na ale mój "baran" wymaga kosmetyków do prostowania i wygładzania już bardziej skomplikowanych:-)
Ale ja tu znowu nie na temat. Z tym błyskiem i połyskiem to jest tak...psikniesz i myślisz sobie eee nic nie widać. No ale jak ktoś tak zdolny jak Michałosia zabiera się za psikanie późna nocą gdzie porządni obywatele o tej godzinie już śpią i błysku oczekuje to nic tylko pogratulować.
I tak co mycie sobie psikałam, aż nie wpadłam na pomysł, ze ja sobie z rana na suche włosy psiknę;-)
No moje drogie jak sobie psiknęłam to w pełnym słońcu nagle się okazało, że nad moimi blond lokami aureola się pojawiła:-)))

I nie będę wam tu ściemniać, ze mi się to nie podoba. Podoba i to bardzo:-)
I psikać tak sobie będę dalej:-)
I wam też polecam:-))))




buziaki
Michałosia:-)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Spotkanie blogerek w Warszawie - 8 czerwca. Są chętni? ;-)

Hej kochane moje:-)

8 czerwca 20013 roku ( sobota) odbędzie się spotkanie blogerek w Warszawie.

Pomimo pierwotnych założeń udało się z przesympatyczną knajpką w  centrum Warszawy wynegocjować miejsce dla większej liczby chętnych na blogowo-kosmetyczne pogaduchy:-)))

Tak więc tym o to sposobem...

mamy jeszcze 9 wolnych miejsc i bardzo serdecznie zapraszamy:-)

Jeżeli jesteście chętne proszę o taka informację na mojego maila michalosia1980@wp.pl

jak widać liczba miejsc jest ograniczona, więc kto pierwszy ten lepszy:-)

buziaki,
Michałosia

Edit: jest jeszcze parę wolnych miejsc:-)))

Zostały jeszcze 2 wolne miejsca:-))))

środa, 17 kwietnia 2013

Kreski czyli żelowy eyeliner Avon

Hej kochane:-)

Dzisiaj już odpoczywają od rąk i nóg będzie kolorówka:-)
Zwłaszcza, że dawno jej nie było.

Już od jakiegoś czasu zbierałam się na post o żelowym eyelinerze z firmy Avon który już jakiś czas temu pojawił się w ich ofercie.
Ja swój kupiłam na początku jak tylko pojawił się w katalogu.
Więc walczę z nim już od listopada.


I zdecydowanie można to nazwać walką.
Skusiłam się na niego bo cena niewielka, na zdjęciach świetnie się prezentował.
Posiada bardzo delikatne srebrne drobinki które rozświetlają kreskę.
Powinno być więc super, ale tak do końca nie jest.




























Tak prezentuje się po jednej aplikacji. najbardziej widoczny efekt jest po trzykrotnym nałożeniu eyelinera, ale niestety wtedy kosmetyku jest za dużo na powiece i dość szybko zaczyna się on kruszyć i obsypywać psując cały makijaż.

.Jestem wielką fanką żelowej kredki do oczu z Avon, i chyba za bardzo nastawiłam się że i ten eyeliner będzie tak świetny.
Niestety kredce nie dorównuje.

Miałyście okazję go wypróbować?

buziaki
Michałosia:-)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdanie u Michałosi:-)))

Hej Kochane;-)

Tak pomyślałam, ze może pora na jakieś fajne rozdanie na moim blogu:-)
Co Wy na to? ;-)



Wygrana to niespodzianka:-)))
Uchylę tylko rąbka tajemnicy, że nagrody są fajne i jest ich dużo:-)))
A wśród nich jest między innymi lakier Essie czy kosmetyki Balea:-)))
Razem 10 sztuk świetnych kosmetyków a do tego jeszcze kilka innych kosmetycznych drobiazgów:-)))
Czyżby były tam też jakieś pędzle do makijażu...? Chyba je w tym pudełku widziałam:-)))

Wydaje mi się, ze tym razem taka forma zabawy będzie fajniejsza:-)
Ta adrenalinka i niepewność co też skrywa nagroda :-)))

A osoba która wygra rozdanie wydaje mi się, ze będzie zadowolona:-)

Tak więc kochane zapraszam do rozdania które zaczynamy od dzisiaj a potrwa do 30 maja 2013 do godziny 23:59.

Zwycięzcę ogłoszę w przeciągu trzech dni od zakończenia rozdania.

Zastrzegam sobie również iż nagroda w rozdaniu zostanie wysłana tylko na terenie Polski.

A teraz zasady. trzy i bardzo proste;-) :

  • musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga
  • udostępnij baner do mojego rozdania wraz z linkiem na pasku bocznym
  • odpowiedz na pytanie: o czym chętnie poczytałabyś na moim blogu? Jakich tematów brakuje?



Proszę abyście pod tym postem zgłaszały się według wzoru:

Obserwuję jako:
mail:
link do banneru:
odpowiedz:



buziaki,
Michałosia




Diamentowy peeling rozbijający cellulit - Perfecta

Hej kochane:-)

Zamiast uczyć się do egzaminu to ja znajduję sobie setki innych zajęć...
Wpisów to się oczywiście nie tyczy więc spieszę z kolejnym:-)))

Jakiś czas temu podczas zakupów w łapki wpadły mi saszetki z firmy Perfecta.
Exclusive Body jest to nowa seria kosmetyków, a wśród nich jest diamentowy peeling do ciała rozbijający cellulit.


Jakoś wyjątkowo przemawiał do mnie ten diament i szafir brazylijski.
Tak sobie pomyślałam, ze jak nie na palcu to chociaż w taki sposób stanę się ich posiadaczką;-)


skład:



I moich słów kilka:

Pierwsze co czuć po rozcięciu opakowania to obłędny zapach, bardzo delikatny, kobiecy...kojarzy mi się z dobrymi perfumami.
W środku znajdziemy masę białych drobnych kryształków.
Świetnie wyczuwalnych w dłoni i na ciele.
Peeling z racji tego, ze zalicza się do kategorii gruboziarnistych jest świetnym zdzierakiem:-)
Podczas wmasowywania zaczyna się delikatnie pienić, a kryształki dają uczucie rozgrzania na skórze.

Ja aplikowałam go tylko i wyłącznie na uda, bo jak walczyć z cellulitem to tam gdzie jest;-)
Zawartość saszetki do takiego zabiegu jest wystarczająca.
Duży jednak problem miałam z wydobyciem z niej peelingu.
Galaretkowa substancja wypłynęła od razu ale niestety kryształki musiałam wydłubywać.
Tak więc do tego typu preparatu opakowanie w formie saszetki jest wyjątkową porażką.
Osobiście wolałabym go wycisnąć z tubki albo nabrać ze słoiczka.
I mimo, że opakowanie kiepskie to produkt bardzo fajny.
Skóra po nim jest idealnie wygładzona, nawilżona a po trzech zabiegach tym cudem stwierdzam, że i bardziej na udach napięta.

Saszetka skrywa w sobie 15 ml. peelingu a kosztuje 3,50 zł.

I tu zaczynają się moje peelingowe rozterki..
O ile sam produkt bardzo mi podpasował, i z wielką chęcią bym po niego sięgała to przeraża mnie delikatnie  opcja ciągłego wygrzebywania go z tej nieszczęsnej saszetki. A niestety w warunkach podprysznicowych jest trochę trudne:-(
No i ta cena... Tak jak już pisałam saszetka kosztuje 3,50 zł.
Przy trzech zabiegach tygodniowo będzie to koszt ponad dziesięciu złotych a miesięcznie niestety już około 45 zł.
Podejrzewam, ze gdyby nawet za te 45 zł produkt był umieszczony w innym opakowaniu wychodził by ekonomiczniej.

Szkoda, bo fajny produkt w niedopasowanej do niego kompletnie saszetce:-(

Poznałyście już ten peeling?


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Podsumowanie Akcji rewitalizacji

Koniec, końców przyszła pora na podsumowanie akcji rewitalizacji:-)))

pewnie wiele z Was już się zastanawiało..." Czy tej Michałosi kiedyś te kremy wreszcie się skończą?"

jak widać tak;-)

Nie będę ukrywać, ze mam kompletną zajawkę na pielęgnację dłoni i stóp.
Moje kremy do rąk można spotkać właściwie w każdym miejscu w którym przebywam:-)
Tak jak by same miały zdolności do wymykania się z mojej torebki:-)
I często jest tak, że moją obecność można zidentyfikować własnie po położonym gdzieś kremie do rąk.

Te do stóp są bardziej zorganizowane i grzecznie przebywają w jednym pudełku:-)
Niemniej jednak podejrzewam, ze w momencie kiedy ja jestem w pracy one już prowadzą zaciekłą rywalizację o miano pierszeństwa przy wieczornym użyciu:-)



Ale systematyzując cała akcję:
Wpisów pojawiło się trzynaście - magiczna cyfra;-)
Mogłyście poczytać o kremach do rąk, kuracjach do dłoni i stóp, peelingach, kremach do stóp a także o odżywce do paznokci:-)

odsłona pierwsza - witaminowe serum do rąk Delia
odsłona druga - peeling i maska do stóp Marion
odsłona trzecia - peeling i maska do rąk Perfecta
odsłona czwarta - preparat przeciw obgryzaniu paznokci Golden Rose
odsłona piąta - krem do rąk Tołpa
odsłona szósta - odżywka do paznokci Joko
odsłona siódma - Krem do stóp Green Pharmacy
odsłona ósma - krem do stóp Eucerin
odsłona dziewiąta - peeling i maska do rąk Efektima
odsłona dziesiąta - krem do stóp Eveline
odsłona jedenasta - krem do rąk Synergen
odsłona dwunasta - peeling do stóp bebeauty
odsłona trzynasta -Krem do rąk Isana



Przyszła pora na ogłoszenie zwycięzców:-)
(Już słyszę jak moje kremiki przepychają się jeden przed drugim i szepcą między sobą..."ogłosiła już zwycięzcę?;-) " )
Nie będę ich więc trzymać dłużej w niepewności i napięciu tak jak i Was drogie czytelniczki...

Koronę w kategorii produktów duo otrzymuje peeling i maska do rąk Perfecta.

W kategorii krem do rąk zacięcie walka o pierwsze miejsce toczyła się pomiędzy kremem Tołpa a Isaną z limitowanej edycji:-)
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw Tołpa zostaje ogłoszona pierwszą Vice-miss a główna nagroda zostaje przyznana kremowi z Isany za cudowna moc zapachu:-)

W kategorii twardziel roku niekwestionowanie zwycięża krem do stóp z Green Pharmacy pogromca wszystkich zrogowaceń:-)))

A królem stóp ogłaszam wszem i wobec zostaje krem do stóp Eucerin.

Wszystkim nagrodzonym i wyróżnionym szczerze gratuluję i cieszę się, ze chciały towarzyszyć mi w tej wspaniałej akcji :-)))
mam nadzieję, ze na długo pozostaniemy jeszcze razem, a nasz kontakt będzie częsty i tak owocny jak do tej pory.

Wam drogie czytelniczki mojego bloga dziękuję za to , ze dzielnie przebrnęłyście przez te trzynaście odsłon:-)))

buziaki,
Michałosia:-)



Akcja rewitalizacja - odsłona trzynasta (ostatnia)


Ufff...;-)
Dobrnęłam do końca akcji rewitalizacji:-)
Na pożegnanie Malinkowego dzieła zostawiłam sobie krem który od paru tygodni jest moja nowa wielką miłością:-)

A mowa tu o kremie do rąk Isana z limitowanej edycji masło shea i kakao.


skład:
jak przystało na kremy z Isana, są one zamknięte w wygodnej miękkiej tubie z której bardzo łatwo krem się wyciska.


A sam krem?
Pierwsze co czujemy to cudowny zapach czekolady:-)))
Bardzo dobra dość gęsta konsystencja ułatwia aplikację, a krem podczas wyciskania nie strzela na wszystko co nas otacza.
Bardzo łatwo rozsmarowuje się na dłoniach i równie szybko wchłania.
Za co go uwielbiam.
Dłonie są po nim miękkie, gładkie, napięte i nawilżone.
A dodatkowo przepięknie pachną:-)))

Ja swój krem kupowałam w Rossmannie w czasie promocji i zapłaciłam za niego 3,99 zł za 100 ml.
W czwartek podczas zakupów niestety nie mogłam znaleźć już ani jednej tubeczki, a miałam w planach zrobić sobie zapas na przyszłość.
mam jednak nadzieję, ze jeszcze uda mi się go dorwać w swoje łapki i porządnie zaopatrzyć na przyszłość...bo niestety jak to bywa z limitowanymi edycjami Isany ...pojawiają się i znikają...



Kupiłyście już coś z tej limitowanej edycji?

Michałosia:-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...