piątek, 30 listopada 2012

Nivea Harmony Time - kremowy żel pod prysznic -umilacz jesienny

Od żeli pod prysznic nie oczekuję wiele...

dla mnie ważne są tylko cztery rzeczy:

  • musi pięknie pachnieć
  • dobrze się pienić
  • nie uczulać
  • no i oczywiście myć;-)


Jakoś do końca nie jestem przekonana w cudowne moce niektórych żeli.
Nie potrafię sobie wyobrazić w jaki sposób kosmetyk który jedynie przez krótką chwilę styka się z naszą skórą potrafi ją w magiczny sposób ujędrnić, nawilżyć lub pozbawić cellulitu.... w związku z tym wybierając żel nie zwracam uwagi na to jakie cudowne moce posiada a raczej na to jak pachnie:-)

Jeżeli kiedyś w jakimś sklepie wśród półek z żelami pod prysznic i płynami do kąpieli spotkacie dziewczynę która otwiera każdą butelkę po kolei i wącha...to będę ja;-)

Na początku listopada trafiłam na żel pod prysznic Nivea.
Z serii Harmony time o zapachu płatków białej róży.



Nie będę się rozpisywać nad tym czy nawilża, koi, ujędrnia ...i tak dalej i dalej...

żel myje, nie uczula , pieni się świetnie...i pachnie...ale jak pachnie...wąchałyście kiedyś krzak róży w upalny letni dzień ??? :-)))

Przepiękny zapach - delikatny, kobiecy, idealny jako jesienny umilacz przywołujący wspomnienia lata:-)))







Maseczka 10 minut na...Soraya

Dzisiaj będzie recenzja:-) - będzie miło , nawet bardzo miło;-)

Wiecie już, że jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Soraya i otrzymałam od nich do testów kilka kosmetyków.



Będzie dzisiaj słów kilka o jednej z maseczek z nowej serii 10 minut na...
                                                              Redukcję Zaczerwienień 

Moja skóra twarzy niestety nie chce się zbytnio ze mną integrować i żyje swoim własnym życiem.
Jest wrażliwa, naczynkowa. Nie lubi się z klimatyzacją (  osiem godzin dziennie w pracy i wiem, ze całą winę zwala za te atrakcje na mnie), na zimne powietrze reaguje  entuzjastycznie;-) (wystarczy że ją taki powiew zimna dotknie a ona się od razu ze wstydu rumieni ). Najczęściej jednak spędza czas w towarzystwie stresu od którego z wypiekami "na twarzy" chłonie wszystkie nowinki o kolejnych dziwnych poczynaniach ekipy remontującej moje mieszkanie...

...od paru dni moja twarz wygląda jak bym ja nacierała sokiem z buraka, za dużo wrażeń było ostatnio i niestety wszystko wyszło na wierzch...
Z pomocą przyszła mi maseczka Soraya. 10 minut na....redukcję zaczerwienień.



Był to mój pierwszy kontakt z tą maseczką i już wiem , ze nie ostatni.

o maseczce:

Żelowa maseczka do cery naczynkowej

Jeśli na Twojej twarzy widoczne są rozszerzone, płytko położone naczynka, a na stres, czy zmiany temperatury reagujesz zaczerwienieniem, ta maseczka doskonale sprawdzi się jako kojący kompres. Wyciszy grę naczyniową, przyniesie ukojenie oraz zredukuje rumień, dzięki czemu cera zyska bardziej jednolity koloryt.

Bioflawonoidy z kasztanowca i z czerwonych winogron wzmacniają naczynka krwionośne, zmniejszają ich kruchość i redukują zaczerwienienia skóry.

D-pantenol troszczy się o komfort cery naczynkowej poprzez działanie nawilżające i łagodzące podrażnienia.

żródło: www.soraya.pl

Pierwszym wielkim zaskoczeniem po rozpakowaniu maseczki był zapach...nie jestem w stanie go opisać, chyba nie potrafię...wiem jednak jedno, wiele bym dała albo i więcej aby w moje ręce trafiły perfumy o takim zapachu.
Druga niespodzianka to konsystencja. Wiedziała, że maseczka jest żelowa, miałam wiele maseczek żelowych. I zazwyczaj podczas ich aplikacji byłam cała upaćkana jak i wszystko co się obok mnie znajdowało. Konsystencję tej maseczki nazwałabym raczej...galaretką:-)))
Podczas aplikacji nic nie rozlewa się po palcach, łatwo rozprowadza się na twarzy.



Po paru minutach od nałożenia zaczęłam czuć coś na twarzy...pierwsza myśl była jedna "znowu coś mnie uczula" Nie było to jednak swędzenie a delikatne mrowienie. Takie samo czuję u kosmetyczki podczas peelingu kawitacyjnego.
Zmywając ją z twarzy nie wiedziałam czego mam się spodziewać...stałam przed lustrem i nie wierzyłam w to co widzę.
10 minut wystarczyło na pozbycie się "buraczka", pory pięknie pozamykane a skóra promienieje jak po rozświetlaczu.

Jednak to co najfajniejsze stało się dziś:-)))
Zaspałam, cały swój porankowy czas przeznaczyłam na przygotowanie córki na dyskotekę andrzejkową a sobie mogłam zafundować jedynie kawę w biegu na makijaż czasu już nie starczyło.
Do pracy wbiegłam spóźniona obładowana ciastami żeby świętować z ludkami moje jutrzejsze kolejne "18-te" urodziny i w drzwiach usłyszałam od kolegi " wiem ile jutro skończysz  lat , ale patrząc na ciebie dzisiaj nie jestem w stanie ci tego udowodnić" 

Cóż mogę powiedzieć...jedynie chyba tylko ja i moja twarz powiemy skromnie...dziękujemy Ci maseczko z Soraya:-)))







czwartek, 29 listopada 2012

Peeling myjący Joanna Naturia - mój jesienny umilacz

Przyszła pora na kolejny mój umilacz - nie tylko jesienny;-)

Peelingi myjące Joanna znam, lubię i używam od kilku już ładnych lat.

W ofercie znajdziemy peelingi w wielu wersjach zapachowych.


Z opisu producenta:
"Peeling myjący o owocowym zapachu doskonale wygładza i odświeża ciało. Specjalnie dobrana receptura zawiera nawilżający ekstrakt oraz drobinki ścierające, które usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka"

Do moich ulubieńców zapachowych zdecydowanie należą truskawka i czarna porzeczka.
Chociaż po inne zapachy również chętnie sięgam.

Buteleczka ma pojemność 100 ml. Co w moim osobistym odczuciu jest świetną sprawą.
W momencie kiedy jakiś zapach mi się nudzi nie ma problemu z zalegającymi w szafce kosmetykami.



Takie opakowanie starcza mi na 3-4 użycia a po tym czasie w zależności od nastroju dobieram inny zapach:-)

Kosmetyki mają intensywny owocowy zapach co zdecydowanie umila pielęgnację.

Peeling posiada dość mocno wyczuwalne drobinki a mimo wszystko nie jest natarczywym zdzierakiem i w bardzo delikatny sposób traktuje nasze ciało.



Skóra po użyciu tego peelingu jest wygładzona, milsza w dotyku i przyjemnie pachnie.

Jest to jeden z tych produktów który bardzo przypadł mi do gustu i zostanie ze mną na długo:-)))

Bez zastanowienia więc zaliczam go do Jesiennych umilaczy:-)))





Avon " Aksamitny Kolor" - mój niekwestionowany bubel roku

Witajcie kochane:-)

Czy u Was za oknami też jest tak mglisto, szaro, buro i ponuro???

W takich dniach uświadamiam sobie , że jestem zwolenniczką wiosny i lata:-)

Ponieważ na moim blogu nie mogą być tylko ochy i achy (chociaż wolę pisać o kosmetycznych hitach a nie bublach) tym razem będzie o moim niekwestionowanym bublu numer 1 roku 2012.

Jakiś czas temu napaliłam się strasznie na lakiery z nowej serii Avon Color Trend "Aksamitny Kolor"

Strasznie podobał mi się efekt aksamitu na paznokciach po pomalowaniu.

Cena kusząca bo coś około 9 zł więc zdecydowałam się na odcień Fuchsia Feel.



Efekt po malowaniu robi naprawdę wrażenie:-) Paznokcie wyglądają jakby były pokryte materiałem.
Dodatkowo ekspresowe tempo wysychania - wystarczyła niecała minuta.

W czym więc jest problem...Ano w tym , że lakier nie utrzymuje się na paznokciach nawet jeden dzień.

Zrobiłam do niego trzy podejścia i wydaje mi się , że o trzy za dużo niestety.

Tak prezentuje się lakier zaraz po malowaniu paznokci (robiłam to około południa)





Ale około godziny 22-giej niestety już tak miło nie było.

Efekt na paznokciach po wykonaniu naprawdę najprostszych życiowych czynności takich jak praca na komputerze, umycie dwóch talerzy i jednej patelni, mycie rąk i wycieranie ich w ręcznik oraz szybki wieczorny prysznic...



Pierwsze dwa podejścia do lakieru kiedy również schodził tego samego dnia były w trakcie prac remontowych więc brak trwałości tłumaczyłam właśnie tym...ale wczorajszy dzień jednak bardzo mnie zaskoczył i utwierdził w przekonaniu, że ten lakier to jeden wielki bubel.

Używałyście lakierów z tej serii? Nie mam tu na myśli całej serii CT bo one są nawet niezłe a jedynie linię " Aksamitny kolor"

środa, 28 listopada 2012

Marzycielska Poczta - napisz list do chorego dziecka




Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami...dla każdej z nas jest to wyjątkowy czas...

Zróbmy więc również coś dla innych...dla dzieci:-)))

Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w Marzycielskiej Poczcie 

Na stronie http://marzycielskapoczta.pl/
znajdziemy informacje o dzieciach chorych na raka oraz inne przewlekłe choroby wraz z ich adresami.
Dzieciaczki nie oczekują od nas niczego po za wysłaną do nich od czasu do czasu kartką lub listem:-)
Listy i kartki dodają dzieciakom siły do walki z chorobą, ich rodzicom otuchy, a samym piszącym mnóstwo frajdy.
Moja córka w zeszłym roku z okazji świąt pisała kartki do dzieci z Marzycielskiej Poczty w tym roku również to zrobimy:-)
(Tu dziękuje chaberkowej Ani, że mi przypomniała ;-* )

Tutaj znajdziecie profile dzieci wraz z ich adresami pod które można wysłać nasze listy:-)))

Nas blogerki cieszy każdy komentarz pod postami które tworzymy, jeszcze większą radość sprawiają nam wiadomości od firm kosmetycznych  które się z nami kontaktują doceniając to co robimy ,nasze zaangażowanie i ciężką pracę.

Te dzieciaki i ich rodziny codziennie staczają walkę o zdrowie i życie. Doceńmy więc to jak wielką wiarę i siłę  wkładają w to by walczyć z chorobą - wyślijmy kartki świąteczne do dzieciaków z Marzycielskiej Poczty. Dajmy im tą samą radość którą nam daje każdy komentarz pod postami:-)))

Wysyłamy kartki świąteczne??? pokażmy wszystkim, że w blogerkach drzemie wielka siła???







American Manicure - nowość w lakierach Coral

Dawno nie było nic o mojej lakieromani więc najwyższa pora nadrobić zaległości.

jakiś już czas temu w jednej z drogerii wśród lakierów do paznokci wypatrzyłam coś takiego...



Podwójne lakiery z serii Coral firmy Delia.

Dla mnie American manicure zawsze kojarzył się z French'em ale w delikatniejszej odsłonie. Gdzie używa się lakierów w kolorach naturalnych, jak kość słoniowa, delikatne róże , beże...a tu zaskoczenie mięta i brokat;-)

W ofercie są jeszcze mieszaniny innych kolorków:-)
ja wybrałam sobie numerek 606

Lakiery maja bardzo długie i cienkie jak dla mnie pędzelki. Mimo wszystko ładnie się nakładają i nie smużą.



Jeżeli chodzi zaś o trwałość...szału nie ma niestety:-( po dwóch dniach miałam już powycierane  końcówki.

Mimo wszystko efekt tych lakierów podoba mi się:-) Cenowo też nie jest najgorzej bo zapłaciłam za niego około 7 zł. właściwie za dwa lakiery;-)



Na stan moich skórek i palcy nie zwracajcie proszę uwagi;-) Są one wynikiem tego, że od paru dni po powrocie z pracy wieczory spędzam na sprzątaniu tego co pozostawiła mi po sobie ekipa remontowa.



wtorek, 27 listopada 2012

Pielęgnacja włosów wysoko porowatych

Post ten wisiał już jakiś czas w roboczych a ja ciągle zbierałam się , na jego publikację na blogu.

Nie posiadam wiedzy specjalistycznej na ten temat, wszystko o czym jest wspomniane poniżej są to moje kilkumiesięczne obserwacje jako posiadaczki włosów o bardzo wysokiej porowatości.
Oraz rady i porady mojej fryzjerki która pomaga mi w walce z porowatością.

Mam jednak nadzieję , że te informacje jakimi się z Wami chcę podzielić w jakiś sposób pomogą Wam ustalić sposoby pielęgnacji dla swoich włosów.



O tym jak zdefiniować porowatość swoich włosków pisałam już  tutaj.

A teraz krótka charakterystyka włosów wysoko porowatych:

  • są to włosy zniszczone  (kosmetykami, suszarką, prostownicą, farbowaniem i rozjaśnianiem)
  • włosy kręcone są zazwyczaj wysoko porowate
  • są to włosy które często się plączą
  • puszą się pod wpływem wilgotnego powietrza tworząc na głowie tak zwane siano
  • bardzo szybko schną ale jest to związane z ich zapotrzebowaniem na wchłanianie bardzo dużych ilości wody.
  • Pod wpływem wchłaniania zwiększonych ilości wody są obciążone co sprzyja ich łatwiejszemu łamaniu się.


za czym nie przepadają takie włosy:


  • Po pierwsze SLS (jest to główna rzecz na którą zwracam uwagę, mimo wszystko przyznaję się bez bicia pozwalam sobie od czasu do czasu na szampony z SLS)
  • nie lubią oleju kokosowego  (przekonałam się o tym osobiście kiedy bez konsultacji z fryzjerką kupiłam własnie olej kokosowy  do olejowania co w efekcie spowodowało większe puszenie się włosów)
  • alkoholi w kosmetykach które dodatkowo je przesuszają
  • Farbowania, rozjaśniania (dobrym zamiennikiem będzie na przykład henna - niestety nie przy każdym kolorze włosów możemy sobie na nią pozwolić)
  • ciepłego powietrza z suszarek
  • prostowania 
  • rozczesywania ich ostrymi szczotkami i grzebieniami o małych rozstawach ząbków
  • spłukiwania szamponu i odżywek gorącą wodą
  • szarpania ich podczas rozczesywania


Włosy wysoko porowate mimo wszystko bardzo dobrze reagują na silikony w kosmetykach.
Które w jakiś sposób zabezpieczają ich łuski zmniejszając puszenie się fryzury.
Osobiście wolę silikon w szamponie niż wersję na głowie "sfilcowany pudel"

Dobrze wpływa też na nie olejowanie. Natomiast tu już musimy uważać na rodzaj stosowanego oleju.
Doskonale sprawdzają się wszelkiego rodzaju oleje jednonienasycone i wielonienasycone które maja za zadanie jak plastelinka uszczelniać łuski włosa.

Takimi olejami są  na przykład:

  • migdałowy
  • oliwa z oliwek (moja ulubiona)
  • oliwa z pestek winogron
  • olej lniany
  • olej sezamowy
  • olej arganowy
  • olej z avokado
  • słonecznikowy


Również dobrym sposobem na taki rodzaj włosów są wszelkiego rodzaju kwaśne płukanki.
Jak na przykład z octu. Dobry jest ocet jabłkowy.
Samodzielnie możemy sobie zrobić płukankę z wody i wyciśniętej do niej cytryny.



Kolejnym dobrym sposobem na odbudowę włosa będą kuracje proteinowe takie jak maski/odżywki z mlekiem, miodem czy jajkiem. Mają zadanie zasklepiające ubytki w łuskach.
Doświadczenie nauczyło mnie jednak , ze z takimi odżywkami też nie można przesadzić  bo często włosy mogą być po nich sztywne i niemiłe w dotyku.




W przypadku włosów wysoko porowatych możemy sobie również pozwolić na niezbyt dokładne zmycie odżywek:-) Im to nie zaszkodzi a zabezpieczy dodatkowo łuski włosa.

Będę szczera...efekty nie przychodzą od razu. Czasami trzeba na nie poczekać nawet kilka miesięcy.
Ja czekałam prawie rok ale teraz wiem , ze było warto skupić się na tym co, gdzie i jak nakładam na swoje włosy.
Mogłam je dzięki temu wreszcie zapuścić, łatwiej mi je teraz ułożyć chociaż wiem, że do ideału dużo im jeszcze brakuje...niestety.
Ale za własne błędy pielęgnacyjne trzeba zapłacić.

Mam nadzieję , że chociaż trochę udało mi się przybliżyć wam pielęgnacje zniszczonych włosów:-)


Szampon BioEncore - zapachowe odkrycie roku

Będzie trochę o szamponie...ale nie byle jakim bo o wyjątkowym zapachu.

Jakiś czas temu dostałam w prezencie szampon z nieznanej mi wcale firmy BioEncore.
Powiem szczerze, że po wyjęciu z z torebki nie skakałam z radości  na jego widok;-)
Bo po pierwsze przeznaczony do wszystkich typów włosów, po drugie w składzie SLS.



Mimo wszystko ciekawość była wyjątkowo silna.
Wystarczyło otworzyć butelkę a roznosi się nieziemski zapach - gruszki.
Musicie mi uwierzyć na słowo;-) to co czuć jest niesamowite - szkoda , że nie można tego szamponu podciągnąć pod jesienny umilacz;-)


Zaskoczył mnie również swoją konsystencją która znacznie odbiega od tradycyjnych szamponów a jest raczej w formie kiślu:-)
Mimo wszystko dość łatwo się aplikuje z butelki.


Rewelacji z moimi przesuszonymi i porowatymi włosami nie zdziałał. Zresztą nie spodziewałam się tego po nim.
Mimo wszystko negatywnie też na nie nie wpływa. Włosy po myciu są miękkie, łatwo się rozczesują, nie plączą i nie puszą.
Ale ten zapach...:-)
Swoje włosy myję z racji tego , że są bardzo przesuszone co trzy dni i pierwszy raz zdarzyło mi się , żeby zapach utrzymał się na nich przez cały ten czas. Po trzech dniach moje włosy nadal pachną gruszkami a zapach jest wyczuwalny.
Dlatego też ostatnio bardzo chętnie podbiera mi go moja nastolatka;-)
Użyła z ciekawości raz:-) Ale po komentarzu od " ulubionego" kolegi , że kiedy rusza włosami to czuć zapach gruszek niestety zaczyna codziennie zaglądać do mojej szafki po ten szampon:-)))

Próbowałam go poszukać w moich lokalnych sklepach ale niestety. mam jednak nadzieję , że uda mi się go gdzieś kupić głównie ze względu na zapach:-)

Masło do ciała Bielenda - mój jesienny umilacz

Dzisiejszy post będzie o jednym z moich jesiennych umilaczy.

Większości z Nas dobrze są już znane masła do ciała z firmy Bielenda.
Moim niekwestionowanym ulubieńcem jest to z Bawełną.

Uwielbiam je za zapach. Bardzo delikatny ale jednocześnie bardzo przyjemny taki kobiecy.
Obecnie jest to już moje trzecie albo czwarte opakowanie Bawełnianego masełka.
Miałam okazję używać również Czarnej oliwki i Awokado. Bawełna jednak zdecydowanie w moim przypadku wygrywa z pozostałymi pod względem doznań zapachowych:-)




Przeznaczone jest do skóry suchej i wrażliwej.
A w swoim składzie zawiera :

  • alantoinę
  • kwas hialuronowy
  • mleczko bawełniane


Masełko zamknięte jest w plastikowym słoiczku, o bardzo prostej formie i grafice. Jedyną podpowiedzią co znajduje się w słoiczku jest naklejka na wieczku.



Jak dla mnie wielkim plusem jest fakt zabezpieczenia kosmetyku folią. Co daje mi gwarancję , że przed zakupem nikt mi w kosmetyku nie maczał paluszków:-)



Jeżeli chodzi zaś o konsystencję...osobiście zamiast do masła porównałabym je raczej do bardzo delikatnego kremu lub musu.
Kosmetyk jest bardzo delikatny, świetnie rozprowadza się nawet na wilgotnej skórze.
Wchłania się bardzo szybko nie pozostawiając skóry tłustej i lepiącej.



Dużym plusem jest również nawilżenie jakie daje skórze. W moim przypadku doskonale sprawdza się po depilacji. Przy mojej wrażliwej skórze podczas smarowania nóg różnymi balsamami po depilacji bardzo często pojawiały się  zaczerwienienia. Natomiast zauważyłam , że nic takiego nie dzieje się po użyciu bawełnianego masełka.



Jeżeli jeszcze nie miałyście okazji zapoznać się z tym masłem szczerze polecam:-)

Zwłaszcza , że może być świetnym umilaczem naszych jesiennych wieczorów;-)



piątek, 23 listopada 2012

Jesienne umilacze - kolejna akcja Malinki:-)))


Zapraszam Was do kolejnej akcji Maliny -Jesienne umilacze -aromatyczna pielęgnacja ciała do której mnie osobiście zaprosiła Kamilka z http://czarnulka25kosmetyki.blogspot.com/








1. Definicja trudnych pojęć 

JESIENNY UMILACZ- płyny, żele i kule do kąpieli, peelingi i scruby, masła, balsamy, mleczka, oleje i olejki, sole do kąpieli i inne. Jednym słowem wszystkie kosmetyki do kąpieli, mycia i pielęgnacji ciała, które ujęły Was pięknym zapachem i działaniem.

2. Czas trwania: 

trzy tygodnie od 18.11.2012 - 9.12.2012 r.

3. Cele akcji:


  • poczuć się jak w raju, dając sobie chwilę relaksu w długie jesienne wieczory,
  • zadbanie o swoje ciało bez wyrzutów sumienia,
  •  poprawienie kondycji swojego ciała,
  • znalezienie kosmetyku odpowiedniego dla siebie,
  • uśmiech dla Twoich bliskich.

4. Zasady akcji:

1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu i napisz kto Cię zaprosił.
2. Zaproś do akcji 5 osób.
3. Umieść baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatora akcji MALINY. 
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. aromatycznych kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 4 zapachowe hity po jednym z każdej grupy:
  - płyn lub żel do kąpieli, 
  - peeling lub scrub, 
  - kosmetyk do smarowania ciała (balsam, masło, olejki itp.)
  - aromatyczne mydełko, kulę lub sól do kąpieli,
   i opublikuj post z listą Twoich aromatycznych hitów. 

UWAGA: Jeśli podczas trwania akcji nie znajdziecie swojego umilacza, to lista hitów może zawierać nazwę kosmetyku już wcześniej przez Was opisywanego. Warunek jest jednak taki, aby w czasie akcji poszukiwać:)

5. Podsumowanie akcji i NAGRODY:

1. Opublikuj post podsumowujący z listą 4 zapachowych hitów wraz z linkami do ich recenzji.
2. Wyślij link tego posta na mail MALINY do 12 grudnia. testykosmetyczne@gmail.com 
3. Nagrody za udział otrzymają tylko te dziewczyny, które spełnią ww. zasady uczestnictwa.
4. Nie zabraknie też kosmetyków dla najbardziej aktywnych w komentarzach pod armatycznymi postami:)  


Ponieważ po ponad tygodniowej nieobecności na blogerze wypadłam trochę z "obiegu" i nie wiem na bieżąco która z Was bierze już udział w akcji otagowuję każdą chętną osóbkę:-)))

piątek, 9 listopada 2012

Hasła Google czyli prosta droga do Michałosi:-)


Od czasu do czasu zaglądając na bloggera przeglądam hasła po których ludzie trafiają na mój blog....
kilka wybranych perełek skutecznie poprawia mi humor:-)






1. Perfumy z indianina

no cóż...mogłaby być to zaskakująca kompozycja zapachowa

2. Włosy poprute

mi osobiście zazwyczaj prują się ubrania

3.Porowatość powierzchni po wykrojeniu włosa

ale to w jakiś konkretny wzorek ten wykrój czy jak?

4.Gdzie włożyć urwany paznokieć?

proponuje pod poduszkę:-) może przygarnie go wróżka paznokciuszka i wymieni na pieniążek;-)

5. Paznokcie z herbatą

Osobiście wolę herbatę z cytryną ale o gustach się nie dyskutuje wiec jak kto woli;-)


za jakiś czas pewnie znowu pojawią się jakieś ciekawe hasła którymi się podzielę:-)
Sprawdzacie hasła na waszych blogach?

" Klient Nasz Pan" czyli o kulturze sprzedawców słów kilka...







W moim mieście niedawno otworzyła się nowa drogeria...można by pomyśleć sklep jak sklep...kolejny.
Z ploteczek krążących jednak po mieście do mnie i mojej przyjaciółki docierały informacje iż w owej drogerii można dostać dosłownie wszystko. Każdą markę, każdy odcień czyli wszystko czego dusza zapragnie.
A ponieważ obiecałam przyjaciółce, że pomogę jej uzupełnić kosmetyczne zapasy oraz zaopatrzyć ją w nową kolorówkę na pewną okazję,  decyzja była krótka...jedziemy zobaczyć ten sklepowy cud:-)

Weszłam i zamarłam. Pomyślałam tylko "jestem w kosmetycznym niebie". Sklep jasny, przestronny na ścianach wypełnione po brzegi regały ze wszystkim czego dusza zapragnie. Za lada natomiast stoi Pani w wieku około 50 lat - zadbana, elegancka myślę sobie "dobrze jest"
Poprosiłyśmy o kosmetyki z wish listy przyjaciółki i przeszłyśmy do wybierania kolorówki...
i w tym momencie zaczęłyśmy być dla miłej, eleganckiej i zadbanej Pani sprzedawczyni ( jak się później okazało właścicielki sklepu) problemem.
O ile poprosiłyśmy o dwa odcienie cienia do powiek żeby go obejrzeć problemu nie było, ale przy kolejnych dwóch pani przestała się już miło uśmiechać.
Kolejny produkt - podkład do twarzy, wiedziałam dokładnie jaka firma, jaki odcień (nazwa, numer) . Za naszymi plecami stała cała szafa tej firmy:-)
Poprosiłam o podkład podając konkretną nazwę na co sprzedawczyni z wielkim zdziwieniem oznajmia
-"Pani sobie taką nazwę odcienia wymyśliła? czy gdzieś usłyszała i dobrze nie dosłyszała?"
Zamurowało mnie:-) Z uśmiechem jednak wyjaśniłam Pani , ze taka nazwa odcienia w produktach tej firmy istnieje i proszę aby mi go poszukała:-)
Poszukała, pogrzebała-znalazła:-)
Przechodzimy do lakierów - w planach miałyśmy szary...w gablotach wystawione jak na moje oko około 500 różnych odcieni w kolorach tęczy.
Przebieramy, oglądamy, porównujemy...cóż taka babska natura  (zwłaszcza jeżeli stoi się przed aż takim asortymentem).
Zaczełyśmy z przyjaciółka rozmowę który odcień wybrać gdy nagle słyszymy słowa " miłej Pani sprzedawczyni"
-"Wyjełam 10 lakierów a wy tyle w nich grzebiecie i zdecydować się nie umiecie"
Mimo iż jestem wygadana w tym momencie zabrakło mi słów...
Myślę sobie po pierwsze jakie "Wy" nie wyglądamy na podlotki, wracałyśmy z pracy wiec ubrane byłyśmy elegancko w płaszcze i szpile wiec o co chodzi???
Po drugie jesteśmy klientkami z prawem wyboru a na ladzie leżał już wybrany przez nas towar za ponad 100 zł.
Spojrzałyśmy się tylko z przyjaciółką na siebie i poprosiłyśmy o podsumowanie zakupów (nie dostałyśmy nic w co mogłybyśmy je zapakować wiec upychałyśmy je do naszych torebek o paragonie już nie wspomnę)
Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z wielkim niesmakiem...

Po drodze do domu, żeby ochłonąć wstąpiłyśmy na kawkę i ciacho:-)
Pierwsza rzecz za która się zabrałam przy kawie to był szybki przegląd kosmetycznych zakupów.
Zupełnie przypadkowo wzrok mój padł na datę ważności podkładu...patrzę, patrzę i nie wierzę:-)
Przyjaciółka patrzy i wpada w histeryczny śmiech... podkład ważny do 04.2012!!!!
Nie myślałam dużo... rzuciłam tylko hasło
-" dopijaj kawę wracamy do babsztyla"

Wchodzimy, przy ladzie klientka kupuje puder:-)
Pani sprzedawczyni podaje jej biały,ryżowy.
Kobitka ogląda i pyta
 "ale czemu on taki biały?"
na co w odpowiedzi słychać:
" nie wiem to nowość, przedstawiciel przywiózł to wzięłam"

Nie wytrzymałam...wytłumaczyłam za Panią sprzedawczynię klientce o co chodzi z pudrami ryżowymi.
Kupiła, zapłaciła, wyszła.
Podchodzimy z naszym podkładem i pokazujemy jego datę ważności.
Następuje chwila ciszy...długa chwila ciszy....i słyszymy
" Wymienić to mogę z paragonem a wy go nie macie"

To był moment w którym załączył mi się agresor...przestałam być miła, uśmiechnięta i powiedziałam pani co myślę o jej kulturze i podejściu do klienta.

Wyszłam trzaskając drzwiami. I nie chodzi mi już tu o te 16 zł za podkład ale o kulturę człowieka do człowieka. Sprzedawcy do klienta.
Nie oczekuję w sklepach tego, że ktoś na powitanie będzie rozwijał mi czerwony dywan, częstował kawą i plotkował o kosmetycznych nowinkach...ale chcę jako klient mieć prawo wyboru pomiędzy produktami nawet jeżeli będzie on trwał godzinę, chcę mieć możliwość przeczytania opisu na etykietkach, chcę móc sprawdzić kosmetyki kolorowe na testerach, i chcę kultury słowa w stosunku do klienta który intruzem przecież nie jest. Czy naprawdę tak dużo chcę???

Zgrzyt w zębach pozostał mi do chwili obecnej-niestety.
Opowiadałyśmy dzisiaj o wczorajszym dniu znajomym w pracy i okazało się, ze nie tylko my zostałyśmy w tym sklepie tak potraktowane.

Uzewnętrzniłam się:-) i chyba jest mi lżej:-)

Nasuwa mi się tylko jedna myśl...po co otwierać tak dobrze zaopatrzony sklep skoro króluje tam motto
 " klient twój wróg"
Skrycie mam jednak nadzieję, że siła marketingu szeptanego w naszym mieście zwycięży...





środa, 7 listopada 2012

Zimowy krem do rąk -regenerujący - Cztery Pory Roku

Kupiłam dwa różne kremy z serii zimowej Cztery Pory Roku.
O kremie rozgrzewającym można poczytać tutaj

Zimowy krem regenerujący zawiera w sobie żurawinę, miód i mleko



jak jego poprzednik nie zawiera parabenów a w składzie zawiera:
10% naturalnych olejów (masło SHEA, Olej sojowy, olej sezamowy) które mają właściwości natłuszczające , regenerujące i pielęgnujące.
4% ekstraktów z żurawiny, miodu i protein mlecznych.



Ten krem nie jest już tak gęsty i tłusty jak "rozgrzewający"
Wchłania się w ekspresowym tempie, naprawdę dawno nie miałam kremu który by się tak szybko wchłaniał.

Jest jednak coś co mnie w tym kosmetyku trochę irytuje...a mianowicie jego zapach. Osobiście uważam , ze za bardzo dominuje tu nuta żurawiny a w połączeniu z zapachem mleka i miodu tworzy wyjątkowo specyficzną kompozycję.
Na szczęście zapach na skórze nie utrzymuje się długo i po wmasowaniu kremu nie jest już tak intensywny.
Zastanawiałam się też do czego porównać skórę po kremie i chyba nie pomylę się za bardzo jeżeli określę ją mianem aksamitu.
Te kremy kosztują około 4 zł za tubkę i naprawdę warto aby znalazły się w naszych torebkach na zimę.






Zimowy krem do rąk - rozgrzewający - Cztery Pory Roku

Dzisiaj będą recenzję kremów do rąk:-)
Oba z PharmaCF Cztery Pory Roku.

Zimowy krem do rąk - rozgrzewający z bawełną norweską i imbirem.


Pierwsza rzecz która wpadła mi w oko na opakowaniu to informacja, że krem nie zawiera parabenów:-)
Zawiera:
10% naturalnych olejów (Masło SHEA, olej sojowy,olej sezamowy)
4% ekstraktów z Bawełny Norweskiej i Lnu



Jeżeli chodzi o opakowanie to krem znajduje się w dość miękkiej tubce, dzięki czemu bez problemow się wyciska mimo iż jest dość gęsty.
A do tego mi bardzo przypadła do gustu szata graficzna tych opakowań;-)



A teraz o samym kremie...
Konsystencja jest dość gęsta a krem przy nakładaniu sprawia wrażenie bardzo tłustego...
na szczęście jest to tylko wrażenie i po kilku minutach produkt idealnie wchłania się w dłonie i nie pozostawia na niej tłustego i lepiącego filtru.



Zapach jest dość intensywny, mocno wyczuwa się imbir. Mi jednak to nie przeszkadza:-)
Zapach imbiru lubię i już to , że go czuję działa na mnie rozgrzewająco;-)
Jeżeli zaś chodzi o efekt rozgrzewania...no cóż ja sprawdzałam krem w kilku sytuacjach.
W temperaturze pokojowej niestety tego rozgrzania nie czułam, natomiast po kilkugodzinnym pobycie na zimnie bez rękawiczek czułam delikatne mrowienie i ciepło podczas wcierania kremu.
Rozgrzewa czy nie , dla mnie nie ma to znaczenia bo bardzo podoba mi się to jak krem nawilża dłonie.
Są po nim miękkie i gładkie:-)




Wyróżnienie Liebster Blog :-) upgrade

Mój blog otrzymał wyróżnienie od Czarnulki 25 z bloga http://czarnulka25kosmetyki.blogspot.com/ .

Dziękuję Kamilko:-*

Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.




1. film romans czy komedia? Najlepiej komedia romantyczna
2.włosy farbowane czy naturalne? w moim przypadku niestety farbowane
3.makijaż na codzień czy od "święta"? na co dzień
4.ryż czy ziemniaki? zdecydowanie ziemniaki:-)
5. ubiór elegancki czy sportowy? oba w zależności od dnia i nastroju;-)
6. Szpilki czy koturny? szpilki
7.maska do włosów czy odżywka? maska
8.odpoczynek na kanapie czy  aktywnie? na kanapie;-)
9. Kolor Twoich włosów? beżowy blond
10. rower czy auto? na co dzień auto od święta rower;-)
11.zakupy stacjonarne czy internetowe? Wszystko zależy od tego co kupuję...kosmetyki, ubrania, jedzenie stacjonarnie...lubię obejrzeć, powąchać, pomacać;-)


Wyróżniam blogi
http://sekrety-naszego-piekna.blogspot.com/
http://towarzysko-kosmetycznie.blogspot.com/
http://santamargheritaa.blogspot.com/
http://kobieceszufladki.blogspot.com/
http://dorotadz.blogspot.com/
http://mormyszka.blogspot.com/



A oto moje pytania do Was:-)
1. Nowe kosmetyki czy nowe ubrania?
2.Słodycze czy owoce/warzywa?
3. Paznokcie długie czy krótkie?
4.makijaż naturalny czy rzucający się w oczy?
5.Spódniczka czy jeansy?
6.Najważniejsze w życiu jest...?
7.Kosmetyk bez którego nie wyobrażam sobie dnia to...?
8.kosmetyk marzeń to....?
9.Włosy podpięte czy rozpuszczone?
10.Spacer w parku czy zakupy w CH?
11.A w weekendy...?


Ponieważ mój blog otrzymał wyróżnienie od kolejnych dziewczynek (dziękuję Wam serdecznie - zawsze podnosi na duchu fakt , że ktoś docenia to co robimy)

Wyróżnienie od Balbinki Ogryzek z bloga http://balbinaogryzek.blogspot.com/ i jej pytania

1. Wolisz koty czy psy i dlaczego? Koty (nie trzeba ich wyprowadzać na spacery;-) a tak naprawdę to trudno mi powiedzieć jednoznacznie od zawsze kociaki są u mnie na pierwszym miejscu:-)
2. Najwięcej czasu i uwagi poświęcasz pielęgnacji włosów, ciała czy twarzy? Twarzy i włosów na jednakowym poziomie.
3. Najwięcej pieniędzy wydajesz na kosmetyki kolorowe czy pielęgnacyjne? Kolorowe - przy nich częściej zdarza mi się sięgać po te z górnej półki cenowej.
4. Czy starasz się pielęgnować ciało nie tylko z zewnątrz ale i od wewnątrz? Nie biorę żadnych suplementów za to piję 3 litry wody dziennie
5. Ulubiony zapach kosmetyku? kokos:-) Zawsze , wszędzie i we wszystkim:-)
6. Gdybyś mogła wymarzyć sobie jedną zmianę w wyglądzie za pomocą czarodziejskiej różdżki, co by to było? chciałabym długo cieszyć się naturalnym kolorem włosów, niestety genetyczne uwarunkowania sprawiają, że kobitki w mojej rodzinie zaczynają siwieć przed magiczną 30-ką. Co niestety i mnie dopadło;-)
7. Czy używasz kosmetyków naturalnych, a jeśli tak, to czy Ci służą? Używałam, służą na pewno mojej twarzy:-)
8. Twoja ulubiona fryzura? Wszelkiego rodzaju koki i warkoczyki:-)
9. Najlepsza podróż, którą odbyłaś? Wyjątkowo nie te zagraniczne;-) a spontaniczny wyjazd nad polskie morze z paczką znajomych tylko po to żeby zobaczyć wschód słońca nad bałtykiem:-) Ot taki kaprysik...decyzja podjęta w 5 minut a wspomnienia niezapomniane:-)
10. Twoje hobby? książki, książki, książki i moje biżuteryjne dłubanki:-)
11. Największe marzenie? Nie mam największego, zamieniłam na kilka mniejszych  ale do zrealizowania:-)

Kolejne wyróżnienie przyszło od Chaberka:-* z http://chabroweoczyani.blogspot.com/

a oto jej pytania:


1. Mleczko, płyn do demakijażu, płyn micelarny, a może zwykłe mydełko? Czym zmywasz makijaż? Płyn micelarny
2. Jakie kosmetyki nosisz zawsze ze sobą w torebce? krem do rąk i perfumy
3. Twoja największa kosmetyczna wpadka? włosy tlenione na bardzo jasny blond...ale zostawmy to bez zagłębiania się w temat;-)
4. Twoja ulubiona drogeria to...? Natura
5. Kupujesz kosmetyki na bazarkach, sklepach "wszystko po 2,50zł" i w chińskich centrach? czasami zdarza mi się kupić tam lakiery do paznokci
5. Wolisz makijaż odważny czy bardziej stonowany? stonowany
6. Jaki kosmetyk chciałabys dostać na mikołajki? Bronzer Benefit
7. Co sprawia, że czujesz się najseksowniejszą kobieta na świecie? faceci którzy mnie otaczają;-)
8. Twoje ulubione perfumy? Extravagance Givenchy wierna im jestem od lat:-)
9. jakiego kosmetyku juz nigdy więcej nie kupisz? Nafty kosmetycznej do włosów.
10. Szminka czy błyszczyk? błyszczyk
11. Jaki zapach kojarzy Ci się ze Świętami Bożego Narodzenia? zapach pierników i cynamonu:-)))





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...