piątek, 31 maja 2013

Kolorowe lato na paznokciach: Essie Braziliant

To co prawda mój pierwszy post w Malinkowej akcji Kolorowe lato na paznokciach:-)
Niestety we wtorek zagrzebałam się w książkach i notatkach i się nie wyrobiłam z publikacją:-)




...mam nadzieję, ze będzie mi to wybaczone;-)

A dzisiaj Essie:-)))



kolorek o bardzo intrygującej nazwie...Braziliant:-)))



Od pewnego czasu jestem już wielką miłośniczką essiaków.
mają przepiękne kolory, rewelacyjnie szybko schną bez żadnych wspomagaczy a do tego są naprawdę mega trwałe i przy codziennych obowiązkach potrafią wytrzymać na paznokciach nawet tydzień bez uszczerbku:-)



A Braziliant...jak dla mnie odcień typowo wakacyjny, piękny pomarańczowy, lekko neonowy:-)))



Majowe paczuszki wygrane i współpracowe

Hej kochane:-)


jakoś wyjątkowo szybko zleciał mi ten maj.
A ponieważ dzisiaj jest jego ostatni dzień pora na małe majowe podsumowania.

Paczuszkowo maj był bardzo łaskawy dla Michałosi;-)


Dotarła do mnie wygrana z profilu Fa na facebook'u :-)



Paczuszka z firmy Decubal za wypełnienie ankiety:-)))



oraz cztery  nowe współprace:-)

Pierwsza z nich to firma :

od której otrzymałam balsam do ciała:-)



Drugą firmą jest :


i dwie maski do twarzy oraz serum kolagenowe na brzuch, uda i pośladki:-))))

Trzecia współpraca jest inicjatywą niezwykle sympatycznej Pani Uli ze sklepu:


miałam możliwość wybrania sobie z oferty sklepu dowolnych produktów które miałabym ochotę przetestować:-)))



I ostatnia firma która swoją wiadomością do mnie wywołała tak ogromny uśmiech na mojej twarzy:-)))

A jest to:




przesympatyczny list od firmy:


Kosmetyki firma artego dobrała mi po korespondencji mailowej i wymianie informacji na temat moich włosów.

Do końca nie wiedziałam co znajdzie się w przesyłce. miałam tylko świadomość, ze kosmetyki zostaną dobrane do moich włosowych preferencji:-)

A oto co znalazłam w paczuszce:



A jutro post denkowy:-)
Będzie tego trochę;-)

buziaki,
Michałosia


środa, 29 maja 2013

Henna Wax maska regenerująca z Pilomax

Hej dziewczynki,

Dzisiaj będzie włosowo:-)
Właściwie w najbliższym czasie sporo będzie na blogu produktów właśnie do pielęgnacji włosów, bo trochę już ich czeka na swoją kolej do recenzji.

jakiś czas temu dzięki uprzejmości firmy Pilomax w moje ręce trafiły dwie odżywki przeznaczone do pielęgnacji włosów suchych.
Dziś pierwsza z nich.
Maska regenerująca włosy suche i zniszczone jasne.



skład:



opis:



Konsystencja jest dość gęsta, dzięki czemu w miarę łatwo nabiera się ją z plastikowego słoiczka.





O maskach Pilomax w blogosferze krążą już legendy:-)
A ja pewnie nie powiem wam na ich temat nic nowego:-)
Niemniej mnie osobiście ta maska zachwyciła.
bardzo odpowiada mi to, ze nie upchnięto w niej parabenów, slsów i silikonów.
Po użyciu samej maski włosy są miękkie, lejące i bardzo podatne na układanie.
Według zaleceń producenta kompres z maski można przedłużyć do godziny.
I z mojego doświadczenia na tej godzinie bym poprzestała.
Za drugim podejściem zrobiłam sobie kompres trzymając go na włosach ponad trzy godziny co niestety strasznie je obciążyło i  z oczekiwanego efektu nie wyszło nic.

Za opakowanie 70 g. zapłacimy około 14 zł.
Obecnie jestem po 4 aplikacjach a zostało mi w opakowaniu produktu na jeszcze jedną.
maska produkowana jest w dwóch wersjach do włosów blond i ciemnych.

Jeżeli zainteresowała was ta maseczka zapraszam na stronę producenta.




A może już je znacie?

wtorek, 28 maja 2013

z Flos-Leku kuracja hialuronowa, przeciwzmarszczkowa maseczka nowa...


Kto by pomyślał, że czasem tak się dzieje...
nasza skora przedwcześnie się starzeje.
Szukamy rad i sposobów wielu,
by ukryć zmarszczki mój przyjacielu.



Z pomocą przyjdzie maseczka nowa,
nie byle jaka bo przeciwzmarszczkowa.
W składzie oleje, kompleks naprawczy
i wróg zmarszczkowy - kwas hialuronowy.


W formie śmietanki na twarz nakładamy
i tak cierpliwie chwil kilka czekamy.
W tym czasie maska swe dzieło czyni 
by nasze lico pięknym uczynić.




O skład cudowny dbał zespół Flos-Leku
by w nasze ręce trafił preparat anty - wieku.
Czyni on cuda...zmarszczki nam spłyca,
nadając twarzy nowe oblicza.




Nic po maseczce nie piecze, nie drażni
wiec skóra wrażliwa też się z nią zaprzyjaźni.



Fakt z tego taki, 
że skóra młodnieje,
pięknie napięta blaskiem promienieje.
A twarz moja lubi maseczkę ową...
przeciwzmarszczkową i Flos-Lekową.


Jeśli chcesz poznać tą serię nową 
zajrzyj na stronę internetową



Micelarny żel bebeauty

"Heloł" moje drogie:-)))

Mocy mi trzeba...jak byście gdzieś spotkały moje prywatne ADHD to poproście aby do mnie wróciło...;-)
Bo jakiś czas temu poszło na spacer a ja zawisłam w niemocy:-(

Pamiętacie Biedronkowe płyny micelarne???
Zapasy mam poczynione ale przy okazji kupowania płynu natknęłam się też na żel micelarny do mycia:-)
A, że cena całkiem całkiem bo podobnie jak płyn coś niewiele ponad 4 złote postanowiłam kupić:-)





Opisik opakowaniowy:




Składzik:



Żel wciśnięto do bardzo miękkiej tubki z fajnym dopasowanym idealnie do konsystencji otworkiem.
Dzięki czemu bardzo łatwo można wydostać preparacik nawet mokrymi dłońmi.




Konsystencja galaretki ułatwia aplikację. Wyciskamy, nic pomiędzy palcami nie cieknie a do tego ładnie rozprowadza się po twarzy.



Bardzo polubiłam ten żel. Świetnie się pieni, dobrze oczyszcza skórę twarzy. I dla mnie najważniejsze  nie uczulał. dodatkowo nie występowało po jego użyciu napięcie skóry które niestety często dotyka posiadaczy suchej cery po użyciu takich kosmetyków.
Kolejny fajny biedronkowy kosmetyk:-) Na szczęście on nie zostaje wycofany ze sprzedaży więc chętnie będę po niego dalej sięgać:-)

Znacie?

buziaki,
Michałosia


niedziela, 26 maja 2013

Testuję z Maliną: Wygładzająco-antycellulitowe mleczko do ciała Soraya

Hej kochane:-)

Dzisiaj wpis poranny. Wreszcie pierwszy raz od kilku dni po przebudzeniu powitało mnie za oknem słoneczko a nie smętny deszcz:-)

Pamiętacie, ze dzisiaj dzień mamy?

Ja już swoją obdarowałam "kosmetycznie" i sama też przez dziewczę moje zostałam obdarowana uroczym kubeczkiem z serduszkiem i moim portretem wlasnoręcznie przez nią wykonanym.




I tym oto sposobem przechodzimy od jednego prezentu do drugiego;-)
Czyli do wygładzająco-antycelulitowego mleczka do ciała świat natury Soraya ktory również trafił do mnie dzieki Waszym głosom na poprzednią akcję Malinki.





Mleczko to zostało stworzone z myślą o kobietah, które pragną wygładzic i ujędrnić skórę, pozbyć się pomarańczowej skórki, poprawić wygląd szczególnie problematycznych partii ciała.


Głównymi składnikami aktywnymi w tym kosmetyku są:





a cały skład wygląda następująco:






Otwór w opakowaniu jest dość spory, mogło by się wydawać, ze to fajnie bo mleczko łatwiej wydostać....czyżby?



No właśnie niekoniecznie wielkość otworu dopasowana jest do konsystencji.
Mleczko jest dość rzadkie i lejące. Podczas aplikacji niestety bardzo często zdarzało mi się, ze wyleciało z opakowania więcej niż chciałam.
Dodatkowo trzeba je aplikować na dłoń w mniejszych ilościach niż przy gęstych produktach bo zacznie nam po prostu przeciekać między palcami.


Przy aplikacji na dłoń miałam wrażenie, że kosmetyk pomimo swojej konsystencji jest dość tłusty.
Pomimo to bardzo łatwo daje się go rozsmarować i w miarę szybko się wchłania.
Zostawiając na skórze delikatny filtr po którym dodatkowo nasza skóra delikatnie się błyszczy.
Po trzech tygodniach stosowania wiem jedno...nawilża i ujędrnia. Faktycznie skóra jest bardziej napięta, wygładzona. Jeżeli zaś chodzi o likwidację cellulitu...no cóż, nie będziemy się w tej kwestii oszukiwać. Każda z nas która choć trochę zagłębiała się w temat "skórki pomarańczowej" wie, że stosowanie samego kosmetyku cudu nie zdziała.
Cellulit to nic innego jak nieprawidłowe rozmieszczenie tkani tłuszczowej pod skórą. I nie ma tu znaczenia nasza waga ponieważ dopada on wszystkich.
Kosmetyki anty jak najbardziej ale bez wspomagania odpowiednią dietą i ćwiczeniami nie zlikwidują za nas problemu.
Samo mleczko jest produktem fajnym: nawilża, napina, szybko się wchłania i jako dodatek do walki my kontra cellulit może się sprawdzić jako dodatek.


buziaki,
Michałosia

piątek, 24 maja 2013

Akcja Maliny: Kolorowe lato na paznokciach

Hej kochane,

Malinka nas zaskoczyła i ruszyła z koleją akcją:-)
Pasuje mi oj pasuje:-)
Michałosia znowu będzie w swoim żywiole;-)





Zasady akcji wyglądają tak:
Czas trwania: od 23.maja do 22. czerwca br., czyli do pierwszego dnia lata! 

Celem akcji jest:
- zabawa kolorami,

- uśmiech każdego dnia, bo kolorowy świat cieszy!
- potwierdzenie hasła "kobieta zmienną jest",
- wybór Twojego letniego hitu. 

Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób
.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji co najmniej w każdy WTOREK i PIĄTEK opublikuj post z wybranym przez Ciebie lakierem do paznokci prezentując go KONIECZNIE na własnych paznokciach. Jeden kolor na jeden post! Łącznie każda z nas opublikuje co najmniej 8 postów z 8 kolorami lakierów do paznokci. 
Pierwszy KOLOROWY post umieszczamy we wtorek 28. maja, a ostatni w piątek 21. czerwca. 
5. W pierwszy dzień lata, czyli dokładnie 22 czerwca wszyscy zamieścimy post podsumowujący akcję dokonując wyboru koloru lakieru, który tego lata będzie królował na naszych paznokciach.



kto chętny i się przyłączy? :-)))

Zapraszam Czarnulkę25, 4cholery, Gosię z Time4yourbeauty, Siostrę moją blogową Aswertynkę i Balbinkę Ogryzek (naszego maniaka lakierowego)
I oczywiście każdą z Was która jest chętna:-)))

buziaki,
Michałosia

środa, 22 maja 2013

Testuję z Maliną: Nail Tek krem do rąk wilgoć z pamięcią


Hej kochane :-)

Co Michałośka może Wam dzisiaj opisać....?
Wiadomo jak Michałośka to i krem do rąk.
Ale nie byle jaki, bo to krem który trafił w moje łapki a raczej na łapki dzięki waszym głosom na moje recenzje w Akcje rewitalizacji.



Nail Tek dzięki swojej Duo odżywce o której pisałam jak cudne naprawiła moje paznokcie ( jest o niej w tym poście ) stał się dla mnie firmą którą chciało się odkrywać i odkrywać:-)
Tym bardziej, ze dla mnie maniaczki kremów do rąk testowanie tego kremu to nie lada gratka:-)




Od Malinki do przetestowania dostałam Nail Tek krem Wilgoć z pamięcią.

Taka sobie niepozorna tubeczka 85 gram:-)
"Hamerykański" to produkt więc nie w ml a w gramach pojemność podana.




Krem oparty jest na kolagenie, elastynie i witaminie E.
A cały skład prezentuje się tak:



Ale pewnie jesteście ciekawe o co chodzi z tą pamięcią?;-)
Zapamiętuje on nasze dłonie czy co?

A nie:-P
Wilgoć z pamięcią to właściwość, która reaktywuje działanie kremu przy kontakcie z wodą:-)

Przez co nie ma potrzeby po każdym myciu rąk wcierania kremu w dłonie:-)
Sprytne to takie;-)




No to teraz osobiste wynurzenia człeka od smarowania rąk uzależnionego:

Konsystencja kremu jest bardzo fajna, nie za gęsta więc łatwo krem wycisnąć ale też nie za rzadka więc nic nam z dłoni nie spływa.
Zapach jednak nie jest typowym zapachem kremu do rąk. Nie pachnie on tak jak jego inni koledzy kwiatkami, owocami tudzież czekoladą:-)
Niestety zapach przypomina mi bardziej produkty farmaceutyczne. I niestety czasami mnie to drażni.
Podczas aplikacji krem otula dłonie warstwą nawilżającą...wchłaniając się...długo.
Ale ma się wtedy wrażenie, ze na naszych dłoniach są założone jakieś niewidzialne rękawiczki.
Na całkowite wchłonięcie kremu potrzeba ponad 5 minut. A cała zabawa zaczyna się później:-)
Kremik się wchłania...robimy swoje...myjemy rączki i...nie nie nakładamy znowu kremu:-)
kontakt z wodą faktycznie aktywuje krem i ponownie na dłoniach czujemy jego obecność:-)
Na szczęście już nie tłustą i nic nam się nie musi ponownie wchłaniać.
Takim sprytnym sposobem krem ułatwia nam życie do 4 myć.

I tak jak odżywka działa cuda, krem też to potrafi. Dłonie są bardzo miękkie a dodatkowo widać efekt nawilżenia suchych skórek wokół paznokci.

Taki z niego kremik spryciulek;-) Niby cichociemny pierwsze wrażenie po nałożeniu nie robi efektu "WOW" ale po jakimś czasie pokazuje na co go stać:-)

A z bardzo osobistego doświadczenia życiowo-służbowego powiem wam, że rewelacyjnie sprawdza się w moim przypadku w pracy. Szybko myję ręce i już przez jakiś czas nie muszę martwić się o wcieranie kremu albo zastanawiać się do której umowy zaraz się przylepię ;-)

buziaki,
Michałosia

niedziela, 19 maja 2013

Parabeny czyli zmora ludzkości i prezentacja włosowa

Hej kochane:-)

Dzisiaj Was straszę...;-) Czyli post o Parabenach:-)


PARABENY - to konserwanty, które przedłużają życie kosmetyków, są to estry kwasu parahydroksybenzoesowego.
Zadaniem parabenów jest niedopuszczanie do powstawania pleśni i blokowanie rozwoju drobnoustrojów. Dzięki temu wyroby mogą spokojnie leżeć na sklepowych półkach i zachowywać swoją świeżość oraz wątpliwą jakość.

Na etykietech zazwyczaj kryją się pod nazwami:

•Methylparaben

•Ethylparaben

•Isopropylparaben

•Propylparaben

•Butylparaben

•Benzylparaben

•Glutaraldehyde

•Hexamidine-Diisethionate

•Phenol

•Phenyl Mercuric Acetate

•Phenyl Mercuric Borate

•Benzetonium Chloride

Parabeny kiedyś były głównym składnikiem dezodorantów i antyperspirantów, niestety od pewnego czasu znajdujemy je również w kremach, mleczkach i olejkach do ciała, szamponach, żelach pod prysznic, perfumach, pomadkach do ust, podkładach i pudrach. A co najgorsze znajdują się również w wielu kosmetykach dla dzieci.

Jakiś czas temu naukowcy w Stanach Zjednoczonych przeprowadzili badania, w których odkryto, że guzy nowotworów zlokalizowane w klatce piersiowej u wielu kobiet zawierały parabeny.
Wyniki badań doprowadziły do postawienia tezy, że parabeny mogą powodować raka piersi. Zwłaszcza jeśli znajdują się w produktach takich jak antyperspiranty i dezodoranty.
Które podczas codziennej pielęgnacji, depilacji pach mają większe szanse na dostanie się do naszych gruczołów.
Wiadomo, ze parabenów całkowicie z naszego życia nie wyeliminujemy. Musiałybyśmy wtedy funkcjonować jak za czasów króla Ćwieczka, róż i szminka z buraka a mydło z łoju zwierzęcego...ale wiadomo im mniej tym lepiej. Ja od dłuższego już czasu wolę wydać kilka złoty więcej i zainwestować w kosmetyki bardziej naturalne niż te co w INCS mają całą tablice chemiczną nawet jeżeli po ich użyciu miało by mi w cudowny sposób ubyć 15 lat...no 15 to może bym nie chciała:-P bo jako nastolatka byłam bardzo pryszczata:-P


A na zakończenie akcent włosowy:-)
Bo ja chyba nigdy jeszcze na blogu nie pokazywałam wam moich kręciołków:-)
A tyle pisze o ich pielęgnacji i mojej nimi fascynacji;-)






buziaki,
Michałosia

czwartek, 16 maja 2013

Testuję z Maliną: Ekspresowy pedicure, aktywny peeling do stóp Eveline

Hej:-)

Sezon sandałkowy uważa się już oficjalnie za otwarty:-)
Przy takiej pogodzie inaczej być nie może:-)

A jak sandałki to i zadbane stópki.

O moim maniactwie kremowym rączkowo-stópkowym miałyście okazję przekonać się podczas Malinowej Akcji Rewitalizacji.
Dzięki waszym głosom na moje recenzje w tej akcji otrzymałam od Malinki kolejne kosmetyki.
Pora więc dziś na post o pierwszym z nich:-)









Jestem fanką zdzieraków wszelakich, a te do stóp to schodzą u mnie kilogramami.
Tym bardziej cieszyła mnie nowość od firmy Eveline Cosmetics czyli Ekspresowy pedicure.
Aktywny peeling cukrowy do stóp.



Jest to cukrowa kuracja złuszczająca do domowego pedicure'u, skoncentrowana mieszanka kryształków cukru i naturalnych składników pielęgnacyjnych która głęboko wnika, zmiękcza i błyskawicznie usuwa stwardniały naskórek.


Składniki Aktywne:
olej sojowy
olej migdałowy
kompleks witamin
krzem koloidalny
cukier trzcinowy






Konsystencja bardzo gęsta czyli taka jaką lubię:-)
Nic nie spływa, grubaśne granulki świetnie sprawdzają się w roli porządnego zdzieraka a do tego pięknie pachną.
O ile konkretne grube zdzieraki lubię, to niestety w przypadku tego peelingu problem stanowi tubka w której go zamknięto.
Niestety otwór jest stanowczo za mały i praktycznie peeling sam z siebie jest nie do wyciśnięcia.
Jest po prostu za gęsty do tego typu opakowania.
Zresztą po mojej tubce widać, ze trochę musiałam ją pouciskać, powygniatać żeby kosmetyk wydostać.




Jeżeli chodzi zaś o sam produkt...jest rewelacyjny.
I zdecydowanie będzie moim numerem 1 stópkowych zdzieraczków.
Fantastycznie usuwa zrogowaciały naskórek, i nie tylko to czuć ale też widać podczas zabiegu.
Stopy po użyciu są wyjątkowo gładkie, świetnie nawilżone dzięki olejkom które znajdują się w składzie.
Dla mnie peeling idealny:-)
I bardzo się cieszę, zwłaszcza że w kwestii kosmetyków do pielęgnacji stóp firma Eveline po raz kolejny zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie.  Pierwszą niespodziankę sprawił mi krem do stóp o którym możecie przeczytać w tym poście a teraz jeszcze peeling.
Wychodzi na to, ze z połączenia tych dwóch kosmetyków może powstać nam zestaw idealny:-)

A wy już powyciągałyście sandałki z szaf?


buziaki,
Michałosia





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...