Albo trafiał mi się taki który zamiast łagodzić to dodatkowo przesuszał moją skórę, albo inny masakrował ją doszczętnie jak było w przypadku BingoSpa o którym pisałam w tym poście.
Aż jak to zazwyczaj bywa przez zupełny przypadek trafił w moje łapki żel do mycia twarzy Biały Jeleń i wcale mnie nie rozczarował.
Mój olejek z Decubal który również lubię, niebezpiecznie zaczął pokazywać, że już za chwilę już za momencik się pożegnamy wybrałam się więc na poszukiwania czegoś innego.
A, że jakoś tak się złożyło że był to okres cienkobudżetowy nie mogłam sobie pozwolić na wychwalany Yoskine i zgłębiłam się w półce do 10 zł.
A tam stał on, Biały Jeleń :-) I od razu mi się przypomniało dzieciństwo i te mydła Białego Jelenia które w czasach PRL-u jako jedyne zazwyczaj gościły w sklepie ;-)
Chociaż moja mama tez ostatnio w sklepie wykazała przeogromne zdziwienie kiedy wybrała się do tak zwanego u nas na " wsi " sklepu drogeryjnego w celu nabycia jakiegoś proszku przeznaczonego do prania konfekcji niemowlęcej :-) Wiecie jak to jest ;-) Babcia oczekuje na kolejne już swoje wnuczątko i ciągle coś tam dla niego szykuje :-)
Nie moje - od razu uprzedzam, żeby mi się tu zaraz jakieś komentarze gratulacyjne nie posypały pod postem ;-)
I zamiast wspomnianego wcześniej proszku przytargała do domu wielką litrową butlę z hypoalergicznym płynem do prania przeznaczonym dla alergików , walczących z AZS i niemowląt.
A później dumnie prezentowała tą butlę każdemu napotkanemu domownikowi i informując jak to wszystko idzie z postępem a Biały Jeleń to już nie tylko szare mydło ;-)
Skład:
Produkt niby hypoalergiczny a tu na drugim miejscu SLS ;-)
Nie mniej jednak jakoś one negatywnych skutków na mojej twarzy nie wywołały.
Żel mimo, że jest przeznaczony do cery normalnej i mieszanej podpasował i mojej suchej i wrażliwej skórze.
Ma bardzo przyjemny, świeży zapach.
Konsystencja jest dość gęsta, przez co wydaje mi się że kosmetyk jest mało wydajny.
Pieni się bardzo dobrze, i jest delikatny w działaniu dla skóry,nie szczypie w oczy.
Po umyciu skóra jest bardzo miękka, delikatna i dobrze oczyszczona.
Jest gładka, ujędrniona ale nie ściągnięta.
Nie wywołał jakiś podrażnień czy szkód z moją twarzą.
Nie powiem Wam niestety jak radzi sobie z usuwaniem makijażu ponieważ ja tego typu kosmetyków nie wykorzystuję do takich celów.
Demakijaż wykonuję zawsze płynem micelarnym, następnie przemywam twarz żelem i ponownie płynem micelarnym.
Sam produkt zamknięty jest w najzwyklejszej plastikowej butelce o pojemności 200 ml z zamknięciem klik-klik.
Ewentualnie jak ktoś woli w poprawnej politycznie nazwie fachowej "button" :-) wiedziałyście, że tak to się nazywa? :-P
Czasami jestem przerażona wiedzą techniczną pewnego znajomego inżyniera ;-)
Chociaż gdyby nie on to pewnie dalej żyłabym w nieświadomości tłumacząc wszystkim, ze to klik-klik ;-)
Blondynce chyba jednak można brak aż, tak fachowej wiedzy wybaczyć ;-)
Moją pasją są kosmetyki a nie budowa opakowań wszelakich ;-)
Generalizując ;-) żel sam w sobie jest dosyć przyjemnym kosmetykiem. Nie jest to może jeszcze ten jedyny ideał ale nie mogę narzekać na jego działania. A dodatkowo cena również zachęca, ponieważ możemy go kupić za 5 zł.
Znacie? A może polecacie jakieś inne kosmetyki z Białego Jelenia?
U mnie jeszcze na wypróbowanie czeka krem do rąk i żel do higieny intymnej :-)
Bo płyn do prania też się sprawdził choć u mnie na razie tylko w praniu skarpetek, po czym został mi odebrany po ujawnieniu do jakich celów go używam ;-)
Buziaki,
Michałosia
Eee, ja Cię podziwiam,że Tobie się chce tyle dziennie pisać :D normalnie pjona, pjona, pjona :*
OdpowiedzUsuńJa do Białego Jelenia podchodzę jakoś sceptycznie, chyba temu, że miałam parę razy te ich takie mydła i jak dla mnie strasznie śmierdziały ;D ale z kolei mój brat się strasznie lubuje w ich produktach, i w razie draki zawsze mu je oddaje ;D
haha mam dużo czasu to siedzę tak całymi dniami i piszę ;-) hihi a tak serio ale to w tajemnicy i tak między nami ;-) Mam spore zaległości w postach i kilka z nich już od jakiegoś czasu wisi w " roboczych", gotowe do publikacji bo ja byłam zajęta troszkę ogarnianiem spraw życiowych i nie ukazały się na blogasku ;-) więc dzisiaj robi to za mnie automat ;-) a ja grzebię w ustawieniach bloga ;-)
UsuńBardzo lubię szampon tej firmy :-) nic więcej chyba nie miałam
OdpowiedzUsuńoooo ! o szamponie ich nawet nie słyszałam :-)
UsuńNic jeszcze nie miałam oprócz szarego mydła, ale żel kuszący i tani..Mam ochotę spróbować i że szampon jest, to też nie widziałam, super, że firma się rozwinęła! :)
OdpowiedzUsuńtrzeba się porozglądać za innymi ich kosmetykami ;-)
UsuńA u mnie ten żel się nie sprawdził, powodował wielki wylew sebum. Ale za to spisał się rewelacyjnie jako szampon.
OdpowiedzUsuńJa mam suchą skórę więc wylewu sebum nie zauważyłam żadnego. Może właśnie dlatego też spisuje się on u mnie dobrze z tego powodu. Bo wiem, że sporo dziewczyn z przetłuszczającą się skórą niestety znalazło u niego jakieś tam wady.
UsuńLubię żele do twarzy Biały Jeleń..Ale jest tylko dodatkiem do mycia, oczyszczania twarzy.
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, nie miałam żadnego kosmetyku z tej firmy, a produkowane są w moim mieście ;/
OdpowiedzUsuńZnam i bardzo lubię, niedrogi i dość fajny :)
OdpowiedzUsuńmój czeka na wypróbowanie :)
OdpowiedzUsuńznam go i bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńObecnie na mojej półce gości właśnie Biały Jeleń i sprawdza się dość dobrze
OdpowiedzUsuńUżywałam go, jednak nie byłam zachwycona. Chyba niczego tak nie pokocham jak mydełka aleppo ;)
OdpowiedzUsuń